czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 15

Tak więc oto kolejny rozdział :) Wcześniej nie mogłam wejść i dodać tego rozdziału i pożyczyć Wam Wesołych Świąt tak więc spóźnione Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :) 


***Rina***

Pochylił się i pocałował mnie delikatnie w kąciki ust. Rozchyliłam wargi, a on odpowiedział mi głębokim pocałunkiem. Trwaliśmy tak złączeni przez dłuższą chwilę. Chciałam się cofnąć, ale przytrzymał mnie ustami. Po chwili delikatnie wsuną język w moje usta, a ja już całkowicie się rozpłynęłam. Odwzajemniałam pocałunki. Odsunęliśmy się od siebie i YongJae przytulił mnie. Szybko oddychaliśmy. Przy nim było mi bardzo dobrze.

***Alicja***

Ktoś zadzwonił do drzwi. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam otworzyć. Przede mną stał HimChan.
- Cześć- uśmiechnął się.- Jest Neri.
I wpakował się do mieszkania. Zdziwiona zamknęłam za nim drzwi.
- Jest zawołać ją?- Zapytałam.
- Nie trzeba- pokręcił głową.- Wiesz jak chcecie to przyjdźcie do nas na kolacje. Ty, Neri i ta wasza nowa koleżanka.
Uśmiechnęłam się.
- Zaraz przyjdziemy- powiedziałam.
Wyszedł z mieszkania. Pobiegłam do Neri i rzuciłam się na śpiącą koleżankę.
- Kurwa!!!- Krzyknęła.
Popatrzyła się na mnie.
- Czy tobie mózg odebrało?!- Znowu krzyknęła zwalając mnie na podłogę.
- Z tego co wiem to ja już od dawna go nie mam- zaczęłam się śmiać.
- Fakt zapomniałam- zakryła głowę.
- To nie idziesz na kolacje do chłopaków?- Zapytałam uśmiechając się.
W momencie stała na podłodze.
- Trzeba było od razu tak mówić- powiedziała i wygoniła mnie z pokoju.
Poszłam jeszcze do pokoju Nath. Zapukałam i od razu weszłam. Dziewczyna siedziała naprzeciwko okna i wpatrywała się w zaciemnione miasto.
- Idziesz z nami na kolacje do chłopaków?- Zapytałam.
Pojawiła się przy mnie z prędkością światła, albo szybciej.
- To oni gdzieś blisko mieszkają?- Zapytała.
- Tak zaraz obok- odpowiedziałam.
Przyjaciółka stała z rozdziabionymi ustami.
- Zbieraj się- wyszczerzyłam się.
Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się. Uczesałam włosy i umyłam zęby. Po kilku minutach byłyśmy gotowe. Zamknęłam drzwi i poszłyśmy do chłopaków. Otworzył nam JongUp. Wpuścił nas, ale ciągle gapił się na Nath. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do "salonu". Na kanapie rozłożony siedział Zelo, a HimChan był w kuchni.
- Może byś się posuną- powiedziałam.
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili pojawił się uśmiech na jego przystojnej buźce. Zlazł z kanapy i pocałował mnie w usta. Zaskoczyło mnie to. Odwzajemniłam pocałunek i usiadłam na kanapie. Po chwili pojawiła się Nathalie z JongUp' em. A Neri poszła pomóc HimChan' owi.

***Hana***

DaeHyun zaciągnął mnie do jakiegoś odludnionego parku. Do takiego co ja trzymam się z daleka. Przystanęłam i popatrzyłam się w jego ciemne oczy.
- Dlaczego tu przyszliśmy i...- nie dokończyłam.
- Ci....- szepnął.- Chodź.
Pociągnął mnie w głąb cudownego, a zarazem strasznego parku. Ciągle rozglądałam się dookoła, czy w pobliżu nie czai się ktoś to mógłby mi i jemu zrobić krzywdę.
- DaeHyun nie lubię takich miejsc- szepnęłam rozglądając się dookoła.
- Nie lubisz parków?- Zapytał zdziwiony.
- Nie lubię takich parków, co jest mało ludzi- wyznałam.
Spuściłam głowę. Chłopak prowadził mnie dalej. Zamknęłam oczy i już nie zważałam na to czy się o coś potknę i czy wywrócę się. W końcu główny wokalista zatrzymał się. A mi wróciły wspomnienia. Pusty park wieczorem. Szłam sama ze sklepu. Na ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Odwróciłam się. Przede mną stał Reszka.
- Dobry wieczór panu- powiedziałam.
- Cześć Hana- przywitał się.- Gdzie tak późno się wybrałaś?
- Byłam w sklepie- uśmiechnęłam się.- Mama powiedziała, żebym sobie coś kupiła za pieniądze co dostałam od niej na urodziny.
- I co takiego sobie kupiłaś?- Zapytał.
- Płyty moich ulubionych zespołów koreańskich- opowiedziałam grzecznie.- Przepraszam, ale muszę już iść, bo jest ciemno.
- Poczekaj ja cię podwiozę- uśmiechnął się przekonująco.
- Dobrze- powiedziałam.
Wsiedliśmy do czarnej audicy. Jechaliśmy długo. W końcu zorientowałam się, że nie jedziemy do mojego domu. Zaczęłam rozglądać się po aucie.
- Ale nie jedziemy do mojego domu- powiedziałam.
Zaśmiał się.
- Proszę mnie zawieźć do domu!- Krzyknęłam.
Dostałam czymś w głowę.
- Hana?- Zapytał DaeHyun.
Łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
- Hana- powiedział zmartwiony chłopak.- Co się stało?
Pokręciłam przecząco głową. Wytarłam pospiesznie oczy i porozglądałam się. Miejsce wydawało się ciche i miłe. Robiło się już ciemno i zimno, a ja nie miałam, żadnej kurtki. Siedzieliśmy na ławeczce w milczeniu.

***Gabi***

Siedziałam w pokoju i czytałam książkę. Po chwili dostałam sms' a. Ucieszyłam się, że to od Bang' a.
Weź sobie strój na basen i zjedź na dół.
Zapakowałam do torebki potrzebne mi rzeczy i zjechałam na parter. Przy drzwiach stał uśmiechnięty lider. Szybko podeszłam do niego.
- Chodźmy- powiedział i wziął mnie za rękę.
Uśmiechnięci wyszliśmy z hotelu. YongGuk prowadził mnie oświetlonymi ulicami. W końcu doszliśmy na basen i musieliśmy się rozdzielić. Poszłam do damskiej przebieralni i szybko się przebrałam. Wyszłam na pływalnię i od razu wskoczyłam do wody. Przepłynęłam całą długość basenu i ujrzałam wychodzącego Banga' a. Wyszłam z wody i wyszłam mu na przeciw. Chłopak przyglądał mi się chwilę i pocałował mnie w nos. Wskoczyliśmy do wody i popływaliśmy chwilę, a później poszliśmy do dużego jacuzzi. Porozglądałam się po pływalni.
- Bang?- Zapytałam.
- Hmm?
- Gdzie są ludzie?- Zapytałam znowu przenosząc wzrok na lidera.
- Wykupiłem na dzisiaj ten basen- wyszczerzył się.
Popatrzyłam się na niego zdumiona. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam w policzek. Później jakoś tak wyszło, że siadłam okrakiem na nim i zaczęłam go całować. Odwzajemniał pocałunki z pasją. Wsunął język w moje usta i przesuną palcami po moich plecach. Zamruczałam cicho. Odsunął się ode mnie.
- Błagam- jęknął- zejdź ze mnie, bo już powoli tracę kontrolę nad sobą i nad moim kolegą.
Zaśmiałam się, pocałowałam go jeszcze raz w usta i usiadłam obok.

***Hana***

- Chodź- pociągnął mnie DaeHyun w stronę strumyka.
Świecił już księżyc. Ta chwila robiła się coraz bardziej magiczna. Przeszliśmy przez wodę i skierowaliśmy się do jakiejś altanki. Po chwili dotarliśmy do celu. Porozglądałam się po konstrukcji. Była śliczna. Wszystkie wspomnienia wywiało daleko. Teraz liczył się tylko on. Popatrzyłam się na DaeHyun' a.
- Zimno ci- stwierdził.
Chciałam zaprzeczyć, ale nie wyszło mi. Podszedł do mnie i założył mi swoją kurtkę na ramiona.
- Nie możesz zachorować znowu- powiedział.- Przecież będziesz potrzebna nam, a zwłaszcza mi.
Otuliłam się, rozgrzaną przez ciało DaeHyun' a, kurtką. Usiadłam na barierce altanki i wpatrzyłam się w dal. Podszedł do mnie główny wokalista i przytulił mnie. Uśmiechnęłam się lekko. Przy nim czułam się bezpieczna. Powoli się odsunął, a ja zeskoczyłam. Patrzył się na mnie cały czas. Odwróciłam się do niego przodem i wpatrzyłam się w ciemne oczy. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechał językiem po moich wargach. Odpłaciłam mu się tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. Nie myślałam już o niczym. Pragnęłam jego bliskości. Nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. Popatrzył się na mnie z czułością w oczach. Zaczerwieniłam się i spuściłam oczy w dół.

***Neri***

- Może coś pomóc?- Zapytałam.
W momencie HimChan znalazł się przy mnie i pocałował mnie w policzek. Rumieniec wpłynął na moją twarz. Uśmiechnęłam się do niego.
- Co to będzie?- Wskazałam na jakiś sos.
- Niby spaghetti- uśmiechnął się.
Zaśmiałam się. Wokalista wskazał mi półkę z talerzami. Wyciągnęłam sześć głębokich misek i postawiłam na stole. Po chwili w każdym talerzu było dość kopiato makaronu. Chłopak polał jeszcze sosem i było gotowe. Wynieśliśmy miski i podaliśmy każdemu. Zjedliśmy ze smakiem przygotowane danie przez HimChan' a. JongUp pozmywał naczynia i wrócił do nas siadając koło Nathalie.
- Może jakiś film oglądniemy?- Zapytał HimChan.
Popatrzyliśmy się wszyscy po sobie. Jednak nikt nie miał ochoty na oglądanie. Zelo i Alicja poszli do jego pokoju. Główny tancerz i Nath też sobie poszli, a ja z HimChan' em zostaliśmy w "salonie". Zaczęliśmy rozmawiać o gwiazdach. Jednak rozmowa szybko nam się znudziła. Chłopak pochylił się nade mną i pocałował. Ogarnęło mnie uczucie cudownej rozkoszy. Dotyk rąk HimChan' a, jego ciepło i jedwabistość ust przyprawiały mnie o dreszcze. "Niech się dzieje co chce"- pomyślałam. Chłonęłam jego zapach jak ktoś, kto tygodniami tułał się po pustyni i wreszcie znalazł wodę. Przytuliłam się do niego i zanurzyłam palce w jego czarnej czuprynie. Bez wahania rozchyliłam usta, delektując się pocałunkiem.

***Alicja***

Zelo zaprowadził mnie do swojego pokoju. Nie mogłam powiedzieć, że było tam za czysto. Wręcz panował tam syf.
- Przepraszam, ale nie wiedziałem, że przyjdziesz- uśmiechnął się z zakłopotaniem.
Wziął porozrzucane ubrania i wyniósł, chyba do łazienki. Wrócił i poukładał poduszki na łóżku i powrzucał walające się po podłodze śmieci. Usiadłam ostrożnie na łóżku i oparłam się o miękkie poduchy. Raper usiadł koło mnie i przytulił mnie. Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.

***Nath***

Weszliśmy do jakiegoś przytulnego pokoju. Usiadłam na łóżku i wpatrzyłam się w półkę. Były tam płyty Chis' a Brown' a. Podeszłam do półki i zachwycona wzięłam jeden album. Czułam wzrok JongUp' a na plecach. Szybko odłożyłam płytę na półkę i odwróciłam się w stronę chłopaka. Uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech. Siedzieliśmy w ciszy. Wstałam i podeszłam do okna. Usiadłam na parapecie i uśmiechnęłam się do głównego tancerza. Podszedł do mnie i przytulił mnie. Nachylił się i dotknął wargami moich ust. Westchnęłam z rozkoszy. Musnęliśmy się ustami, a potem zaczęliśmy całować się powolutku, delikatnie, jakbyśmy stopniowo poznawali sobie nawzajem swoje usta. Nasz pocałunek stał się namiętny. Był długi, rozkoszny. Oderwaliśmy się od siebie, lecz nie na długo. Ściągnął mnie z parapetu i zaniósł na łóżko. Wiedziałam, że to co robimy może źle się skończyć. On chyba pomyślał o tym samym i odsuną się ode mnie. Leżeliśmy przytuleni do siebie i poznawaliśmy się.

***Hana***

Wyszliśmy z cichego parku. DaeHyun obejmował mnie i często spoglądał. Szliśmy w milczeniu mijając tłumy Koreańczyków. Wtuliłam się w ciało chłopaka i uśmiechnęłam się. Dookoła dało się słyszeć rozmowy ludzi.
- Patrz to jest DaeHyun- powiedziała jakaś fanka.
- A to jest Hana Washburn pamiętacie ją?- W momencie stanęłam jak wmurowana.
Oglądnęłam się kto mógł to powiedzieć, lecz dużo par oczu spoglądało na mnie i na głównego wokalistę. Spanikowałam. "Boże ludzie mnie rozpoznali!!!"- Krzyknęłam w myślach. Miałam ochotę uciec, schować się gdzieś, gdzie  nikt nie mógłby mnie znaleźć.
- Hana wszystko w porządku?- Zapytał DaeHyun wyrywając mnie z zamyślania.
Pomrugałam kilka razy powiekami. Porozglądałam się jeszcze chwilę.
- Znasz jakąś krótszą drogę do hotelu?- Zapytałam.
- Oczywiście- złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę węższej uliczki.
Przebiegliśmy przez jezdnię i szybko dotarliśmy do hotelu. Szybkim i zdecydowanym krokiem weszliśmy do środka i ruszyliśmy do windy. Zapowiadała się długa droga na górę. Usiadłam więc na podłodze i schowałam twarz w dłoniach. "Jak to możliwe?!"- Zapytałam w myślach. DaeHyun usiadł obok mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

***DaeHyun***

Wjechaliśmy na nasze piętro. Powoli wstałem, żeby nie obudzić dziewczyny. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojego i chłopaków apartamentu. W mieszkaniu panowała cisza. Zdziwiło mnie i to bardzo. Wzruszyłem ramionami i wniosłem śpiącą Europejkę do swojego pokoju. Położyłem ją delikatnie na łóżku. Ściągnąłem jej kurtkę i buty. Wyglądała tak bezbronnie. Uśmiechnąłem się i przykryłem ją kołdrą. Wziąłem ubranie do przebrania i poszedłem się wykąpać. Zrobiłem to bardzo szybko, gdyż chciałem jak najszybciej być blisko Hany. Już miałem wychodzić z łazienki, gdy przypomniałem sobie słowa jednego z ludzi: "A to jest Hana Washburn". "To oni ją znają? Kim ona jest? Kimś ważnym? Dlaczego ja nic o tym nie wiem? Co mnie ominęło?"- Tyle pytań do głowy mi przychodziło i na żadne nie znałem odpowiedzi. Wszedłem do swojego pokoju. Mój wzrok od razu padł na śpiącą Europejkę. Położyłem się obok niej i myślałem nad słowami tamtego człowieka. Po chwili wszystkie myśli odfrunęły i zmorzył mnie sen.

***Hana***

Obudziłam się w środku nocy. Było mi bardzo ciepło. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ktoś koło mnie leży. Odwróciłam się w stronę tej osoby i leżałam nos w nos z DaeHyun' em. Bezszelestnie wyczołgałam się spod kołdry i wyszłam z mieszkania chłopaków. Wtargnęłam do swojego pokoju i poszłam się wykąpać. Dałam jeszcze kotu jeść i poszłam z powrotem spać. Obudziłam się o 7 z bólem głowy. Wstałam i zaspana weszłam do łazienki. Ogarnęłam włosy i poszłam robić śniadanie. Zdziwiło mnie to, że dziewczyny już tam były. Uśmiechały się promiennie. "Coś musiało się stać"- pomyślałam. Usiadłam na krześle i popatrzyłam się na każdą. Tylko uśmiechy były widoczne na ich twarzach. Wzruszyłam ramionami. Gabi podsunęła mi talerz z tostem. Przyglądnęłam się jedzeniu i odsunęłam posiłek.
- Nie będziesz jeść?- Zapytała zdziwiona koleżanka.
Pokręciła głową.
- No samą miłością moja kochana nie będziesz żyła- powiedziała Rina.
Zrobiłam się czerwona jak burak i powiedziałam:
- Przecież jem.
Dziewczyny zaczęły się śmiać. Wróciłam z powrotem do pokoju i pogłaskałam śpiącą Pumę. Kociak zaczął od razu głośno mruczeć. Przytuliłam go i poszłam się ubrać. Zrobiłam delikatny makijaż, dałam Pumie jeść i wyszłam razem z dziewczynami do szkoły. "Kolejny beznadziejny dzień w szkole"- pomyślałam. Westchnęłam i weszłam do dużego budynku szkoły. Rozdzieliłyśmy się i każda poszła do swojej klasy. Z pochmurną miną weszłam do pomieszczenia i usiadłam na krześle. Zaczęła się nudna matematyka. Już po kilku minutach lekcji miałam dość. Odwróciłam głowę w stronę okna i zapatrzyłam sie w dal. Całkowicie wyłączyłam się z zajęć. Myślałam o tym co zdarzyło się wczoraj. Dotyk ust DaeHyun' a na moich wargach. Uśmiechnęłam się i dotknęłam palcami ust. Westchnęłam głośno.
- Panno Washburn- wyrwał mnie z myślenia głos nauczyciela.
Porozglądałam się po klasie i popatrzyłam w końcu na starszego pana.
- Tak?- Zapytałam wstając.
- Czy mogłaby nam pani powiedzieć do kogo się tak uśmiecha?- Zapytał.
Zrobiłam się czerwona jak burak. Wszyscy się na mnie gapili i zaczęli chichotać.
- Więc...- zaczynałam.
- To nie jest odpowiedni czas i moment na takie wspomnienia- powiedział nauczyciel- wiem, że pani przeżyła dużo, ale to jest lekcja.
Byłam w szoku. Patrzyłam się na brodacza z otwartymi ustami. Wszyscy tak samo wlepili we mnie wzrok. Stałam tam dobrą chwilę.
- S- skąd pan wie?- Wydusiłam.
- Wróćmy lepiej do lekcji- wyminął temat.
- Skąd pan wie?!- Prawie krzyknęłam.
- Powiedziałem już coś- powiedział podnosząc głos- proszę usiąść.
Wrócił do pisania na tablicy. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z budynku szkoły szlochając. Biegiem ruszyłam na odjeżdżający już autobus. Pech jak pech nie zdążyłam. Poszłam powoli do parku, do którego zaprowadził mnie DaeHyun szurając torebką o chodnik, a łzy płynęły potokami. Gdy doszłam na miejsce już przestałam płakać. Stanęłam na kamieniach, przez które płynął strumień.
- Co teraz się cieszysz?!- Krzyczałam po polsku wznosząc oczy ku niebu- Skończyłeś już z moimi cierpieniami, czy jeszcze masz zamiar mi czymś dowalić?! Proszę bardzo! Jesteś z siebie zadowolony! Dowal mi jeszcze bardziej! Moje życie i tak już leży w gruzach! Dobrze, że mam jeszcze przyjaciół, którzy mnie wspierają! Nie waż mi się ich zabierać! Rozumiesz?!
Wydzierałam się tak przez chwilę do samej siebie. Gardło całkowicie zdarłam, a buty już miałam całe przemoczone. Zaczynało już się robić zimno i ciemno. Siedziałam jeszcze chwilę na trawie, a raczej jej resztkach. Samotność jaką odczuwałam teraz była nie do zniesienia. Wstałam i poszłam w stronę domu. Koło hotelu była mała kawiarenka. Weszłam do środka i usiadłam przy stoliku. Zamówiłam ciepłą kawę i czekałam chwilę na zamówienie. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Nie zwracałam na to uwagi. Zajęłam się już przyniesioną kawą. Jednak ktoś intensywnie patrzył się na moje plecy. Ciarki mnie przeszły. Odwróciłam powoli głowę i porozglądałam się po pomieszczeniu. Po drugiej stornie ujrzałam chłopaka, czy mężczyznę. Powróciłam do odpowiedniej pozycji i dopiłam kawę. Zostawiłam pieniądze na stole i szybko wyszłam. Podbiegłam do hotelu i z szybkością strusia pędziwiatra pognałam do windy. Owy mężczyzna wpadł do hotelu, ale nie zdążył mnie zauważyć. Odetchnęłam z ulgą. Wjechałam na swoje piętro i przeszłam odcinek dzielący mnie od drzwi. Zupełnie zapomniałam, że mam zjawić sie w pracy. Padłam na kanapę i zapatrzyłam się w ścianę.
- Kurwa!- Szepnęłam i zerwałam się z kanapy.
Popędziłam szybko po torebkę i wybiegłam z mieszkania. Zamówiona taksówka w windzie już czekała na mnie koło drzwi hotelu. Podałam kierowcy adres i ruszyliśmy do pracy. Pognałam szybko schodami i wpadłam zdyszana do pokoju. Tam już wszyscy byli i tylko DaeHyun czekał na mnie. Przeprosiłam za spóźnienie i wzięłam się do roboty. Dzisiaj skończyłam najpóźniej z dziewczyn. Chłopcy poszli, a ja wyszłam razem z dziewczynami. Po budynku kręciły się jeszcze laleczki z Secret. Byłyśmy z dziewczynami w kawiarni. Koleżanki z pracy sypały żartami, ale mi nie było do śmiechu. Wymuszałam tylko uśmiech, żeby nie zrobić im przykrości. Po godzinie wróciłyśmy do naszej pracy. Chłopcy byli szybsi od nas i siedzieli już na krzesłach. Po skończeniu zostaliśmy jeszcze i zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili przyszedł menedżer i powiedział:
- Chłopcy do mnie.
I wyszedł.
- Oho zapowiada się długa rozmowa- powiedział YoungGuk.
- Zaczekasz na nas?- Zapytał DaeHyun.
Pokręciłam głowa.
- Pójdę na nogach- uśmiechnęłam się.
Chłopcy wyszli, a ja zaczęłam się powoli zbierać. Było już bardzo późno, a ja wracałam sama do domu. Ulice wydawały się być puste, ale gdzie niegdzie można było zauważyć przechodniów. Skręciłam na ulicę, która prowadziła do hotelu. Za sobą usłyszałam szybkie kroki, ale to normalne, gdy ludzie się spieszą. Szłam dalej, ale gdy się zorientowałam co się dzieje, to już było za późno. Poczułam jeszcze czyjąś spoconą łapę na twarzy.

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 14


Ten rozdział jest dedykowany Natalii XD Czytaj moja droga XD jest trochę zmieniony XD Mam nadzieję, że się wam spodoba :) życzę miłego czytania XD i spodziewajcie się kolejnego rozdział już za niedługo XD  

 ***Rina***

- Ja się tutaj muszę męczyć i tyrać jak wół, a Hana siedzi sobie w domu i byczy się na łóżku- narzekała Neri.
Szłyśmy zatłoczonym korytarzem. Nawet nie było gdzie usiąść. Rozdzieliłyśmy się. Neri poszła na wf, a ja na najgorszy przedmiot jaki może być na świecie, matematykę. Przeżyłam tą lekcję i później poszłam na wf. To było bardzo męczące, ale reszta lekcji już upłynęła mi spokojnie.

***Neri***

Poszłam do sali na wf. Tam już wszystkie swoje siły wyczerpałam. "Jeszcze tylko przeżyć resztę lekcji"- pomyślałam. Poszłam na matematykę i od razu padłam na krzesło i ławkę. Nie przejmowałam się już  ani nauczycielem, ani nikim. Koleżanka z naprzeciwka trąciła mnie w ramie wskazała na nauczyciela. Kazał mi rozwiązać zadanie na tablicy. Niechętnie wstałam z ławki i podeszłam do biurka. Zadanie było banalne i rozwiązałam je migiem. Do końca lekcji już się nie ruszyłam z ławki. Resztę lekcji przeżyłam podobnie.

***Gabi***

Obudziłam sie koło YoungGuk’ a. Uśmiechnęłam się  na samo wspomnienie poprzedniego wieczoru. Wyciągnęłam komórkę z kieszonki i zerknęłam która godzina. "Już 8?!"- Krzyknęłam w myślach. Wyczołgałam się spod ręki lidera i cicho przeszłam do naszego mieszkania. Ogarnęłam się w 5 minut i szybko ruszyłam do szkoły.

***Nath***

Lot do Korei był bardzo męczący. Jeszcze te straszne turbulencje co nas dopadły. W końcu wysiadłam z samolotu i poszłam odebrać swoje walizki. Wzięłam bagaże i zmieszałam do zapchanego wyjścia. Postanowiłam chwilę zaczekać aż zmniejszy się tłum. Usiadłam na jednym z krzesełek i czekałam dobre 30 minut. Lotnisko prawie opustoszało. Wzięłam swoje ogromne walizki i wychodziłam z budynku. W połowie drogi do wyjścia zobaczyłam jeszcze jakiś ludzi. Dość sporą gromadkę. Przyglądnęłam się im przez chwilę. Byli jakoś dziwnie ubrani. Patrzyłam się na nich i dopiero za chwilę oświeciło mnie, że to chłopacy z BEAST. Otworzyłam paszczę ze zdziwienia. "Wow"- pomyślałam-" jestem tutaj od niecałej godziny, a juz widzę pierwszy zespół koreański." BEAST zdążyli już dojść do wyjścia. Główny tancerz GiKwang  popatrzył się na mnie, uśmiechnął się, podał mi jakąś karteczkę i poszedł. Patrzyłam się chwile przed siebie. Otrząsnęłam się z małego szoku i popatrzyłam na papier. Był to bilet na ich koncert. Schowałam go do torebki i wyszłam przed lotnisko. Wsiadłam do taksówki i wytłumaczyłam kierowcy, gdzie, mniej więcej, znajduje sie ten hotel co mam w nim mieszkać. Co chwile staliśmy w korkach. Wzięłam telefon i zaczęłam się nim bawić. Po chwili przypomniałam sobie, żeby napisać do mamy. W końcu po godzinnej jeździe dojechałam pod luksusowy hotel. Kierowca wypakował moje walizki i odjechał. Wzięłam bagaże i weszłam na prześliczny hol. Zaczęłam rozglądać się po wnętrzu budynku. Podeszłam do recepcji i zapytałam po koreańsku:
- Przepraszam, w którą stronę do wind?
- Tutaj prosto i w prawo- powiedziała młoda recepcjonistka.
Podziękowałam, ukłoniłam się i poszłam w stronę, którą wskazała mi kobieta. Znalazłam windy i wcisnęłam się do niej z bagażami. Przycisnęłam guziczek z numerkiem 43. Jechałam dobre 5 minut. Wysiadłam i skierowałam się pod apartament 401. Zadzwoniłam do drzwi i cierpliwie czekałam. Otworzyła mi Hana.
- Cześć!- Krzyknęła i przytuliła mnie.- Nareszcie jesteś!
Odwzajemniłam uścisk i powiedziałam:
- Miło cię zobaczyć. Pomożesz mi z torbami?
- Jeszcze się pytasz- wzięła dwie walizki na raz.
Wzięłam kolejne dwie i wniosłam do apartamentu. Przyjaciółka zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Zostawiłyśmy tam bagaże i poszłyśmy do kuchni.
- Wow- powiedziałam zachwycona.
- To jeszcze nic- stwierdziła Hana- miasto w nocy, to jest dopiero widok.
- Oh to ja już chce je zwiedzić- jęknęłam zniecierpliwiona.
Przypomniałam sobie o wysłanym sms' ie do mamy. Włożyłam rękę do jednej kieszonki sweterka. Pusto. Do drugiej tak samo.
- Kurwa!- Krzyknęłam.
- Co się stało?- Zapytała koleżanka.
- Zgubiłam telefon- powiedziałam spanikowana.
Z prędkością światła ruszyłam do drzwi.

***JongUp***

Wszedłem na ogromny hol hoteli i przywitałem się z recepcjonistami. Ruszyłem szybkim krokiem do windy, bo ostatnia jechała na górę. Pod nogą poczułem jakieś wybrzuszenie. Przesunąłem się i podniosłem przydeptany telefon. Pooglądałem go dookoła. "Hmmm... dziwny."- Pomyślałem. Podszedłem do recepcji.
- Przepraszam, czy nie widziała pani tutaj kogoś, kto mógłby zgubić telefon?- Zapytałem.
- Hmmm...- zastanowiła się.- Szła tędy jakaś Europejka.
- Dziękuję- ukłoniłem się i pobiegłem w stronę wind.
Wszystkie jak na złość pojechały do góry. "Dobrze, że można zobaczyć dokąd jadą"- pomyślałem. Pobiegłem do drzwi prowadzących na schody. Popatrzyłem się w górę i pokręciłem głową. "Jak zdążę to będzie cud"- pomyślałem i wbiegłem na pierwsze piętro, a przede mną było jeszcze 42. Ostatkiem sił wpadłem na korytarz prowadzący do apartamentu naszego i Europejek. Zdyszany ruszyłem do mieszkania dziewczyn. Już miałem pukać, gdy drzwi się otworzyły i dostałem prosto w twarz. Odwinęło mnie do tyłu i jebnąłem o podłogę.

***Nath***

- O Boże!- Krzyknęłam.- Nic panu nie jest?
Podbiegłam do Koreańczyka leżącego na ziemi .
- O kurwa- szepnął.- Mój nos.
- Ja...- nie dokończyłam.
"Przecież to jest JongUp!"- Krzyknęłam w myślach.- "Orzesz kurwa w mordę!"
- Ja przepraszam- powiedziałam spanikowana pospiesznie.
Pomogłam mu wstać i zabrałam go do mojego tymczasowego mieszkania. Wzięłam z zamrażarki lód i włożyłam do woreczka. Obwinęłam jeszcze ścierką i przyłożyłam do nosa głównemu tancerzowi.
- Nath co się stało?- Zapytała Hana wchodząc do kuchni.
- No... więc...- zaczynałam.
- Cześć Hana- powiedział JongUp.
- JongUp?- Zapytała zdziwiona przyjaciółka.
Kiwnął głową. Hana popatrzyła się na mnie pytającym wzrokiem. Zaczerwieniłam się po same uszy i gestem ręki pokazałam jej, żebyśmy wyszły. Hana kiwnęła głową i wyszłyśmy z kuchni.
- Co mu się stało?- Zapytała przyjaciółka.
- To był przypadek... ja nie chciałam...- dukałam- to było niechcący... otworzyłam tylko drzwi... no i...
- Uderzyłaś go drzwiami?- Zapytała rozbawiona Hana.
Kiwnęłam głową, a ona zaczęła się śmiać.
- Idź lepiej do niego- popchnęła mnie w stronę drzwi.
Niepewnie weszłam do kuchni i usiadłam naprzeciwko chłopaka.
- Ja przepraszam- szepnęłam.
- Już...- nie pozwoliłam mu dokończyć.
- To był przypadek, zgubiłam telefon i właśnie wtedy otworzyłam drzwi- tłumaczyłam nerwowo i bez sensu.
- Nic się nie stało- złapał mnie za nadgarstek.
Popatrzyłam się na jego rękę, a później w oczy. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało. Odwzajemniłam uśmiech. "Co ja mam powiedzieć?"-Zapytałam w myślach spanikowana.
- A właśnie- powiedział i sięgną do kieszonki.- Twój telefon.
Podał mi . Odebrałam własność i niechcący, a na umyśle dotknęłam jego dłoni. "Taka delikatna skóra."- Zaczerwieniłam się na sama myśl. Cofnęłam rękę i popatrzyłam na poturbowany telefon. Położyłam go na blat stołu i zajęłam się obolałym JongUp' em. Wzięłam już rozpuszczony lód i wyciągnęłam jakieś maści przeciwko opuchliźnie i siniakom.
- Wybacz, ale jak nie chcesz mieć siniaków to musisz to wytrzymać- powiedziałam i wypuściłam trochę maści na palec.
Powoli dotknęłam jego nosa i zaczęłam rozcierać maść. Na jego twarzy malował się ból, ale nic nie mówił. Wtarłam maść i poszłam umyć ręce.
- To powinno pomóc- uśmiechnęłam się pod nosem.- I jeszcze raz przepraszam.
- No już wystarczy- uśmiechnął się i cały zrobił się czerwony.

***Hana***

Zostawiłam młode gołąbki w mieszkaniu i wyszłam na miasto. Pochodziłam sobie po sklepach z butami i poprzymierzałam sobie różne pary. Moje oczy pochłaniały wszystkie buty w tym sklepie. Byłam jeszcze w sklepach z ubraniami, ale tam długo nie posiedziałam. Zaglądnęłam jeszcze do schroniska dla zwierząt. W momencie zrobiło mi się szkoda tych małych kotków. Wzięłam jednego i przygarnęłam, a raczej kupiłam. Wyszłam uśmiechnięta z budynku i poszłam po produkty na tort dla Riny. Posiedziałam jeszcze w parku na ławeczkach i bawiłam się z malutkim kociaczkiem.

***Nath***

- A tak właściwie to jak masz na imię?- Zapytał po chwili milczenia.
- Nathalie, ale mów mi Nath- uśmiechnęłam się słabo.
- Ja jestem JongUp- uśmiechnął się i podał mi rękę.
Przełknęłam głośno ślinę i powoli wyciągnęłam swoją dłoń. Uścisnął ją lekko. Patrzyliśmy na siebie dość długo. Żadne z nas się nie odzywało. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam:
- Może masz ochotę na coś do picia?
- Chętnie- uśmiechnął się przyjaźnie- herbata.
Wzięłam i szybko załączyłam czajnik. JongUp zaczął się ze mnie śmiać.
- Zapomniałaś włączyć do gniazdka- wskazał uśmiechnięty.
Odwróciłam się i rzeczywiście czajnik nie był włączony do prądu. Zaśmiałam się i podeszłam włożyć kabel do gniazdka. Zaraz zaczęły się iskry sypać. Nie wiedziałam co mam robić. Zamknęłam oczy i zaczęłam piszczeć.
- Odsuń się stamtąd!- Krzyknął przerażony główny tancerz.
Nic nie widziałam, ale cofałam się do tyłu. O mały włos, a leżałabym już z rozbitą głowa na ziemi. Otworzyłam oczy i nad sobą zobaczyłam JongUp' a. W oczach miał strach? Patrzył się na mnie swoimi skośnymi oczami. Dalej trzymał mnie w mocnym uścisku. Czas momentalnie mi się zatrzymał. Z transu wyrwał mnie głos przerażonego chłopaka:
- Nic ci się nie stało?
Odsunęliśmy się od siebie. Otrząsnęłam się i powiedziałam:
- Nie nic, może tylko jakieś lekkie poparzenia.
Wzruszyłam ramionami. Zadzwoniłam po elektryków, żeby naprawili prąd. Po 30 minutach wszystko już było naprawione.
- Już nigdy więcej nie będę gotowała wody w czajniku elektrycznym- przysięgłam sobie.
Główny tancerz zaczął się śmiać. Uśmiechnęłam się do niego szczerze i poszłam nalać wody do garczka. Postawiłam na kuchence i cierpliwie czekałam aż się zagotuje woda. Odwróciłam się przodem do chłopaka i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Więc...- zaczął.- Kiedy przyleciałaś?
- Dzisiaj- odpowiedziałam szybko.- Nawet nie zwiedziałam jeszcze miasta, a podobno nocą jest piękne.
- Jak chcesz to mogę cię oprowadzić- wypalił.
- Naprawdę?- Pisnęłam.
Kiwnął głową i zarumienił się. "Nie no zaraz wybuchnę ze szczęścia"- pomyślałam.- "Dziewczyno opanuj się". Zaparzyłam herbatę i podałam jeden kubek JongUp' owi, a jeden wzięłam dla siebie. Zaczęliśmy powoli rozmawiać i zbliżać się do siebie. Czas mijał mi niebezpiecznie szybko. Po chwili usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami.
- Już wróciłyśmy!!!- Krzyknęła Gabi.
Uśmiechnięta przeprosiłam na chwilkę JongUp' a i wyszłam na korytarz. Dziewczyny jak mnie zobaczyły otworzyły usta za zdziwienia.
- Niespodzianka- wyszczerzyłam się.
Zaczęły piszczeć, krzyczeć i niewiadomo co jeszcze robić. Wszystkie na raz zaczęły mnie przytulać.
- Dusze się- szepnęłam- brak oddechu.
Wystawiłam język. Po chwili puściły mnie i zaczęły mnie zasypywać gradem pytań jak, kiedy, gdzie, dlaczego? Westchnęłam i powiedziałam:
- Powiem wam później.
Wyszczerzyłam się i powiedziałam bezgłośnie JongUp wskazując na kuchnię. Dziewczyny uśmiechnęły się i poszły do swoich pokoi. Wróciłam do głównego tancerza. Uśmiechnęłam się lekko i zapytałam:
- Co warto zobaczyć?
Uśmiechnął się szeroko i odpowiedział:
- Wszystko.

***Hana***

Wzięłam zwierzątko na ręce i uśmiechnęłam się do niego.
- Jak cię tu nazwać co?- Zapytałam się go.
- Puszek- powiedział głos za mną.
Odwróciłam się. Na ławce siedział DaeHyun. "Puszek?"- Zapytałam zdziwiona w myślach. Przyglądnęłam się kociakowi. Rzeczywiście był trochę puszysty, ale on nie był z angorów.
- Jak...- nie dokończyłam.
- Cię tu znalazłem?- Zapytał uśmiechając się szeroko.- Zobaczyłem podobną osobę do ciebie jak bawiła się z kotem, więc postanowiłem się przyjrzeć.
Pokręciłam głową i zapytałam z uśmiechem:
- Myślisz, że kupię tą bajeczkę?
- A nie?- Zaśmiał się.
Zaczęliśmy rozmawiać. O czym? O kotach. Wziął Pumę- tak postanowiłam nazwać czarnego kociaka- i zaczął się z nim bawić. Od razu się polubili. Uśmiechnęłam się jak kot zaczął biec za głównym wokalistą. Straciłam poczucie czasu. Siedziałam tak na ławce i patrzyłam na wygłupy DaeHyun' a i Pumy. Zerwał się zimny wiatr. Zasunęłam kurtkę i wstałam.
- Weźmiesz go?- Zapytałam.
- A to już idziemy?- Zapytał zdziwiony.
- Wiatr się zerwał, a nie chce bardziej zachorować- powiedziałam- a poza tym Puma jest jeszcze mały.
- Puma?- Zdziwił się i popatrzył się na kota.
Kiwnęłam głową. Wziął zwierzę na ręce i poszliśmy w kierunku hotelu. Międzyczasie wzięłam jeszcze zakupy z ławki. Doszliśmy do budynku i  w momencie się zatrzymałam.
- Coś się stało?- Zapytał główny wokalista.
- Zapomniałam, że w hotelu nie można wchodzić ze zwierzętami- powiedziałam.
Chłopak się zaśmiał i pociągnął mnie za rękę. Kota schował pod kurtkę i jak gdyby nigdy nic weszliśmy do hotelu. Ciągle trzymał mnie za rękę. Myślałam, że wzrok niektórych Koreanek mnie zabije. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Szłam przed siebie targając worek z zakupami. W końcu doszliśmy do windy. Wjechaliśmy na nasze piętro i powiedziałam:
- Dzięki.
Uśmiechnął się rozbrajająco.
- Nie ma za co- podał mi śpiącego kota.
- A mógłbyś mi go wnieść do domu?- Zapytałam.
- Pewnie- uśmiechnął się znowu tym uśmiechem.
Weszliśmy do apartamentu. Weszłam do kuchni i zostawiłam zakupy, a DaeHyun' a skierowałam do mojego pokoju. Pochowałam wszystkie produkty i poszłam zobaczyć do kota. Spał smacznie na łóżku, ale po głównym wokaliście nie było ani śladu. Zrobiło mi sie trochę smutno. Ściągnęłam kurtkę i zmęczona opadłam na łóżko koło Pumy. Pogłaskałam zwierzątko i poszłam się wykąpać. O dziwo dzisiaj zrobiłam to szybciej niż zawsze. Nasypałam jeszcze do pudełka żwirku dla kota i weszłam do pokoju.

***Nath***

Szliśmy różnymi uliczkami i ulicami. Moja głowa obracała się dookoła. Wszystko było takie cudowne. Zjedliśmy parówki w cieście i ruszyliśmy dalej. Przez chwilę czułam wzrok głównego tancerza na sobie. Uśmiechnęłam się lekko. Doszliśmy do jakiegoś mostu. W pewnym momencie JongUp zatrzymał się i popatrzył się prosto w moje oczy. Było magicznie. Księżyc świecił dokładnie nad nami.
- Znamy się dopiero niecały dzień- zaczął nieśmiało- ale gdy cię ujrzałem, moje serce zaczęło mocniej bić.
Patrzyłam się w jego cudowne skośne oczyska.
- Nie wiem co się stało- kontynuował- nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem.
Zaczął powoli się do mnie przybliżać.
- Myślałem, że to jest coś normalnego, ale to dalej nie przechodzi- powiedział.
Stał już przy mnie. Dotknął mojej twarzy. Wtuliłam się w rękę i zamknęłam oczy. Czułam jego przyspieszony oddech na policzku. Opierałam się o drewnianą i niestabilną barierkę. Coś się poruszyło i po chwili znalazłam się w lodowatej wodzie. Najgorsze było to, że nie umiałam pływać, a było dość głęboka.
- POMOCY!!!-Krzyczałam.

***JongUp***

Ściągnąłem koszulkę i kurtkę. Szybko wskoczyłem do lodowatej wody za topiącą się dziewczyną. Dopłynąłem do Nath i wyciągnąłem ją na brzeg. Nie oddychała. "Co ja mam robić?!"- Krzyczałem w myślach. Wziąłem się za robienie sztucznego oddychania. Otworzyłem usta dziewczyny i przybliżyłem swoje. Wdmuchnąłem jej powietrze. Ponowiłem metodę usta-usta jeszcze raz i zaraz wziąłem się za masaż serca. Po 30 uciśnięciach dziewczyna zaczęła wypluwać wodę z ust. Przyglądałem się jej przez chwilę.
- Już wszystko dobrze?- Zapytałem.
Kiwnęła głową. Roztrzęsła się jak galareta. Podałem jej moją kurtkę, a sam założyłem koszulkę. Dziewczyna pokręciła głową i oddała mi kurtkę.
- Ty nie możesz się przeziębić- powiedziała szczękając zębami.
Na dworze było już zimno.
- Chodź pójdziemy do moich rodziców- pomogłem wstać Europejce.
Szliśmy przez kilka minut. W końcu dotarliśmy do mojego domu rodzinnego. Zadzwoniłem do drzwi. W progu pojawiła się moja mama. Uśmiechnęła się na mój widok, a jaszcze większego banana miała na twarzy jak zobaczyła kogo przyprowadziłem. Nath ukłoniła się i weszliśmy do domu.
- Dziewczyno idź weź sobie gorący prysznic- powiedziała zatroskana moja mama.- Ubranie na zmianę ci zaraz przyniosę.
Dziewczyna popatrzyła się na mnie. Uśmiechnąłem się do niej i wzruszyłem ramionami.

***Nath***

Pani Moon podała mi ręcznik i jakieś swoje ubrania. Poszłam do łazienki i zamknęłam się. Wzięłam gorący i dość długi prysznic. Ociepliłam swoje ciało i wyszłam z kabiny. Ubrałam idealnie pasujące ubrania a swoje powiesiłam na kaloryferze. Przeczesałam palcami włosy, poprawiłam ubrania i cicho wyszłam z łazienki. Kierowałam się w stronę głosów. Na mój widok mama JongUp' a uśmiechnęła się.
- Siadaj dziecino- wskazała wolne krzesło.- Pewnie jesteś głodna. Już daję ci jeść.
Chciałam zaprzeczyć, ale główny tancerz powstrzymał mnie przed tym. Pokręcił głową i wrócił do jedzenia swojej porcji. Za chwile pojawiła się przede mną olbrzymia porcja ryżu, a na stole jeszcze stały dodatki do niego. Niepewnie sięgnęłam po jakieś coś w sosie. Włożyłam do miski i wzięłam jeszcze trochę innych przekąsek. Po chwili zaczęłam jeść moją porcję. Niebo w gębie. Szybko zjadłam całą porcję. Pani Moon zebrała brudne miski po jedzeniu i poszła zmywać naczynia. JongUp pociągnął mnie za sobą i weszliśmy do jakiegoś pokoju.
- Znasz numer telefonu do którejś z dziewczyn?- Zapytał.
- Tak do Riny- powiedziałam.
- Masz- podał mi telefon- zadzwoń do nich i powiedz, że nie wrócisz na noc do domu, bo jesteśmy u mnie w domu i moja mama nie puści nas prędko stąd.
Wykonałam jego polecenie i wytłumaczyłam przyjaciółce o co chodzi. Skończyłam rozmawiać z Riną i oddałam telefon głównemu tancerzowi. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy z powrotem do salono- jadalni. Wieczór spędziliśmy miło. Do pokoi porozchodziliśmy się koło północy. Zatrzymałam się przed drzwiami pokoju, do którego wcześniej wchodziłam z JongUp' em. Chłopak popatrzył się na mnie z nieśmiałym uśmiechem.
- Więcej pokoi nie mamy- powiedział.- Będę spał na podłodze.
Posmutniałam trochę, ale nie okazywałam tego. Weszliśmy do pokoju i poszliśmy się położyć. Każde niestety osobno. Leżałam na łóżku i patrzyłam się w sufit. "Ciekawe jakby to było jakby się zawalił"- pomyślałam. Szybko jednak odsunęłam tą myśl. Wsłuchiwałam się w równy oddech JongUp' a. "Ciekawe czy śpi bez koszulki"- uśmiechnęłam się. Sen jak na złość nie chciał przyjść. Westchnęłam głośno i odwróciłam się w ta stronę, po której leżał główny tancerz.
- Śpisz?- Szepnął.
- Kurwa patrzę na powieki- odszepnęłam śmiejąc się.
Zaczął się śmiać. Dalej leżeliśmy w ciszy. Wypatrywałam go w ciemnościach. W pewnym momencie wspomniałam sobie co on chciał zrobić na moście. Zrobiłam się czerwona jak burak i było mi strasznie gorąco. Odkryłam się trochę i położyłam się na plecach. Obydwoje wstaliśmy i powiedzieliśmy głośnym szeptem:
- Nie mogę spać!
JongUp podszedł do mnie i zaczął mnie całować. Zrobiłam wielkie oczy. Przez chwile nie wiedziałam czy to sen czy jawa. Zamrugałam powiekami i zamknęłam w końcu oczy. Odwzajemniałam pocałunki. Przyciągnął mnie bliżej siebie i objął w pasie. Wplotłam palce w jego miękkie włosy. To wszystko wydawało mi się za szybkie, ale cóż poradzić, od zawsze tego pragnęłam. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Patrzyliśmy się na siebie świecącymi ze szczęścia oczami.
- Nie śpij na podłodze- powiedziałam.
Weszłam na łóżko i przesunęłam poduszkę. Chłopak wziął swoją i położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego i od razu zasnęłam.

***Hana***

Miałam dziwne wrażenie, że nie jestem w pokoju sama. "To przez Pumę"- tłumaczyłam sobie. Zaświeciłam lampkę nocną i wstałam z łóżka. Kot spał sobie smacznie obok mojej głowy. Uśmiechnęłam się do siebie. Wyszłam z pokoju i poszłam po szklankę wody. Spragniona wypiłam wszystko na trzy ogromne łyki. Odstawiłam szklankę i wróciłam do pokoju. Wzięłam jeszcze po drodze do łóżka laptopa. Usadowiłam się wygodnie i włączyłam skype. Nie było nikogo. Wzruszyłam ramionami i włączyłam facebook' a. Posprawdzałam jeszcze inne strony internetowe i wyłączyłam laptopa. Była już 2 w nocy. Lekko zmęczona poszłam spać. Rano obudziłam się z popuchniętymi oczami od płaczu. "Czy to nigdy nie przestani mi się śnić?"- Zapytałam w myślach. Zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Stanęłam przed lusterkiem. Szybko ochlapałam twarz wodą i rozczesałam pokiklane włosy. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie i dziewczyną śniadanie i zjadłam samotnie popijając kawę. Włożyłam do zlewu naczynia i odwróciłam się w stronę drzwi. Do kuchni weszła zaspana Rina, a za nią Alicja i Neri.
- Dzień dobry- powiedziałam ponuro.
- Cześć- powiedziała ziewając Karolina.
Ala i Neri pomachały mi tylko i usiadły na krzesłach. Podsunęłam im pod nos kanapki i kubki z kawami. Zabrały się za jedzenie, a ja wyszłam. Wyciągnęłam z szafy malinowe rurki, kremową bluzkę z długim rękawem, płaszczyk niebieski i do tego cienki szalik kremowy oraz płaskie buty typu trampki. Nakarmiłam jeszcze kota przed wyjściem i wzięłam do torebki szkicownik. Zamknęłam moje maleństwo w pokoju i wyszłam z dziewczynami do szkoły. Po drodze zgarnęłyśmy jeszcze Zela. Tułając się taksówką do szkoły, maknae sypał żartami. Nawet kierowca się śmiał. W prawie dobrym humorze przekroczyłam mury szkoły.

***Nath***

Obudziłam się w ramionach JongUp' a. Uśmiechnęłam się lekko i wyczołgałam się spod jego umięśnionej ręki. "Rzeczywiście spał bez koszulki"- pomyślałam i jeszcze bardziej się uśmiechnęłam. Zeszłam do łazienki i przebrałam się w swoje ubranie. Zobaczyłam, między czasie, która godzina. Była już 7:30. Szybko pobiegłam do pokoju głównego tancerza. Cicho podeszłam do chłopaka i powiedziałam mu na ucho:
- Wstawaj, bo do szkoły się spóźnimy.
JongUp odwrócił się do mnie twarzą i przytulił. Próbowałam wstać, ale trzymał mnie za mocno.
- Proszę jeszcze o 5 minut- mruknął.
"No i jak takiemu nie odmówić?"- Zapytałam siebie. Stałam pochylona do przodu. Główny tancerz trzymał mnie w uścisku i nie zamierzał mnie puścić. Westchnęłam głośno i stałam dalej pochylona. Popatrzyłam na zegarek w jego pokoju.
- Hej- powiedziałam- możesz mnie puścić?
- Jeszcze chwilę- i przytulił mnie.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Jak się spóźnię będę miała przechlapane- szepnęłam.
W takiej pozycji byłam jeszcze przez dobre kilka minut. Po chwili JongUp puścił mnie i wstał z łóżka. Patrzyłam się na niego wielkimi oczami. Wstał wygrzebał jakąś koszulkę z szafy i ubrał się. Po kilku minutach wyszliśmy do szkoły bez śniadania.

***Gabi***

Naciągnęłam się na łóżku i z ociąganiem wstałam. Zjadłam śniadanie, ogarnęłam się i wyszłam z mieszkania. Od razu na początek dnia wpadłam na kogoś.
- Przepraszam- mruknęłam i ukłoniłam się.
- Nic się nie stało- powiedział chłopak.
Popatrzyłam się na niego. Od razu miałam banana na twarzy. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule. Odwzajemniłam pocałunek. Przytulił mnie i szepnął:
- Zobaczymy się wieczorem?
Kiwnęłam głową. Na jego twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech.
- To do zobaczenia - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Do zobaczenia- pomachał mi Bang.

***Hana***

Po lekcjach szybko wparowałam do domu. Nakarmiłam kota i pobawiłam się z nim przez chwilę. Szybko poszłam zrobić obiad i przebrałam się do pracy. Zostawiłam karteczkę dziewczyną i szybko ruszyłam do wyjścia. Po kilku minutach byłam pod ogromnym budynkiem. Z dotarciem na siódme piętro miałam trudności, gdyż windy się zepsuły. Biegłam schodami ledwo wyrabiając na zakrętach. Wpadłam do pokoju zdyszana.
- Matko a coś ty taka zmęczona?- Zapytała SooYoung.
Pokręciłam tylko głową, bo nie dałam rady wydusić z siebie żadnego słowa. Po chwili uspokoiłam się i wytłumaczyłam koleżance co się stało.
- Nie trzeba było się tak spieszyć- powiedziała.- Chłopcy zawsze później przychodzą niż my.
Opadłam ciężko na kanapę. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa i za każdym razem jak próbowałam wstać robiły się miękkie. Czekałyśmy na chłopaków już dobre pół godziny. W końcu dziewczyny wyszły z pokoju, a ja zostałam sama. W końcu udało mi się wstać. Podeszłam do stolika ze wszystkimi kosmetykami. "Kiedyś też tak miałam"- pomyślałam.- "Nie chce już do tego wracać". Zawsze przed wyjściem do telewizji malowana, czesana i ubierana. To było męczące. "Dobrze, że tu mnie nikt nie rozpoznaje"- pomyślałam. Westchnęłam głośno i z powrotem usiadłam na wygodnej kanapie. Po kilku dość długich minutach do pokoju weszli chłopcy i reszta makijażystek. Od razu zabrałyśmy się do roboty. Podeszłam do DaeHyun' a i zaczęłam go malować. Chłopak cały czas się uśmiechał. "Znowu chcesz mi czymś dowalić?"- Zapytałam w myślach. Skończyłam najszybciej z dziewczyn. Główny wokalista popatrzył się w lusterko. Już mi to latało czy będzie mu się podobać. Wzięłam napiłam się czystej wody i poszłam do łazienki. Siedziałam tam dość długą chwilę i patrzyłam się w swoje odbicie. Do drzwi się ktoś dobijał.
- No już wychodzę!- Krzyknęłam.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Przede mną stała Song Jieun z Secret. Wyminęłam ją i poszłam do pokoju. Czułam jeszcze jej wzrok na plecach. Weszłam do pokoju i z hukiem zamknęłam drzwi. Całe szczęście nikogo nie było w środku. Ciężko opadłam na kanapę i westchnęłam. "Za jakieś 45 minut trzeba będzie zmywać makijaż chłopakom"- pomyślałam. Porozglądałam się jeszcze pokoju i wyszłam zamykając drzwi. Kupiłam kawę w automacie i zaczęłam krążyć po budynku. Po chwili nie wiedziałam już gdzie jestem. Szłam różnymi korytarzami. Nie wiedziałam gdzie jestem. Minęło już 30 minut jak poszłam. "Mam jeszcze 15 minut"- pomyślałam. Szybko ruszyłam przed siebie. Doszłam do końca korytarza. Zawróciłam i otworzyłam jakieś duże drzwi. Prowadziły na schody. Poszłam na górę schodami. Wyszłam na jakimś korytarzu. Szłam przed siebie. W końcu dotarłam do znanego mi korytarza. Odetchnęłam z ulgą. Weszłam do pokoju, w którym byli już wszyscy. Na mój widok SooYoung podeszła do mnie i zapytała:
- Gdzie byłaś?
- Chodziłam po budynku i zgubiłam się potem- wytłumaczyłam.
Dziewczyna uśmiechnęła się i poszła zmywać makijaż JongUp' a. Poszłam w jej ślady i podeszłam do DaeHyun' a.
- Jak tam kot?- Zapytał.
- Dobrze, teraz jak się nie mylę to śpi- powiedziałam.- Zamknij oczy.
Posłuchał mnie. Szybko zmyłam mu kredkę z oczu. Schowałam płyn do demakijażu i poszłam po swoją kurtkę. Za mną ktoś dreptał. Oglądnęłam się za siebie. Oczywiście DaeHyun z wyszczerzem na twarzy złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie. Zamrugałam kilka razy powiekami. Z boku przyglądał nam się cały zespół, makijażyski i ktoś jeszcze. Song Jieun z Secret. Przełknęłam ślinę. Patrzyła się na mnie z nienawiścią w oczach. Odwróciłam głowę w stronę głównego wokalisty. Przez cały czas się uśmiechał. Próbowałam się od niego odsunąć, ale trzymał mnie mocno.
- O co chodzi?- Zapytałam cicho.
- Przejdziesz się ze mną do parku?- Zapytał.
Wszyscy popatrzyli się na mnie z wyczekiwaniem. Przełknęłam ślinę. "Kurwa czy on musi zawsze w takich momentach się o coś pytać?"- Zapytałam się w myślach. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
- Bardzo chętnie, ale...- nie pozwolił mi dokończyć.
- To chodź- pociągnął mnie za rękę.
Zdążyłam w biegu wziąć tylko torebkę. Szalik i kurtkę zostawiłam.

***Rina***

Zabrałam się za robienie zadania z matmy, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego sms' a. Banan na mojej twarzy od razu się pojawił.
Spotkajmy się w zoo o 17 nie spóźnij się. YoungJae.
Zobaczyłam, która godzina.
- Już 16?!- Krzyknęłam zdziwiona.
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki się ogarnąć. Spięłam włosy w koka, umyłam zęby, przebrałam się, wzięłam kurtkę, cienki szalik i wyszłam mówiąc dziewczyną, że znikam. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę zoo. Czekałam jeszcze chwilę na wokalistę. Odwróciłam się w stronę zwierzaków. Uśmiechnęłam się na wspomnienie pierwszego spotkania z YoungJae' em. Po chwili ktoś zakrył mi oczy rękami. Odwróciłam się i ściągnęłam ręce z twarzy. Przed sobą zobaczyłam wokalistę. Uśmiechał się cały czas.
- Chodź- pociągnął mnie za rękę.
Biegliśmy przez zapełnione uliczki. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam biegnących za nami paparazzi. "To przed nimi zwiewamy"- pomyślałam. Skręciliśmy w jakąś węższą uliczkę. O mało co, a nie pierdolnęłabym o ścianę. Wybiegliśmy na znowu ogromną ulicę. Weszliśmy do jakiegoś budynku.
- Tutaj nas nie znajdą- wydyszał.
Patrzyłam się na niego szybko oddychając. "To nie mogliśmy się zobaczyć u nas w domu?"- Zapytałam w myślach. Wzruszyłam ramionami. Odpoczęliśmy chwilę i YoungJae powiedział:
- Chodź zobaczysz coś.
Ruszyłam za chłopakiem. Szliśmy po schodach na samą górę. Otworzył jakieś drzwi i wyszliśmy na pole. Widok był niesamowity. Podeszłam do niestabilnej barierki i westchnęłam z zadowolenia. Wokalista podszedł i obrócił mnie przodem do siebie. Popatrzył się na mnie z błyskiem w oku.