środa, 5 września 2012

Rozdział 10

Dziękuję za 3 komentarze i za 4 obserwatorów w tym jednego anonimowego :) Ciesze się, że w ogóle czyta ktoś moje wypociny. Tak więc kolejny rozdział. Dzisiaj również bez rysunku. A co dodawania rozdziałów to tutaj może być pewien problem. Nowa szkoła, nowe otoczenie i nauczyciele. To jest coś strasznego, 1 liceum to nie przelewki. Już zadania i sprawdziany są zapowiedziane, więc nie denerwujcie się, jeśli rozdziały będą dodawane po miesiącu, bo na prawdę czasu będę miała bardzo mało na pisanie :( nie jestem z tego powodu radosna. Miłego czytania i dziękuję jeszcze raz :)


***Hana***

- A może jeszcze masz ochotę wyskoczyć gdzieś i się zabawić?- Zapytał niespodziewanie.
Popatrzyłam się na niego i się uśmiechnęłam.
- Pewnie- powiedziałam.- A gdzie idziemy?
- Zobaczysz- i uśmiechnął się tajemniczo.
- Oho już się zaczynam bać- wyszczerzyłam się.
- Nie ma czego- stwierdził- chodź.
Przeszliśmy obok naszego hotelu i weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Wyglądało coś w stylu baru. Porozglądałam się po pomieszczeniu. Teraz zauważyłam co jest nie tak w tym budynku. Był to bar, czy knajpka dla nieletnich. Na końcu zobaczyłam zestaw do karaoke.
- O nie, nie, nie- zaczęłam się wycofywać.
- O tak, tak- zatrzymał mnie i złapał za ręce.
Moje serce zaczęło mocniej bić. Przyciągnął mnie ku sobie i ciągnął w stronę krzeseł.
- Będzie dobra zabawa- zachęcał.- Zaśpiewasz ze mną.
Zastanawiałam się przez chwilę. "Zaśpiewać z tobą!!!"- Krzyczałam w myślach.- "Bardzo chętnie!!!!". Usiedliśmy na stołkach.
- No dobra- wypowiedziałam.
- Jest- powiedział uradowany.
- Ale tylko raz- zakomunikowałam.
- Hmm cztery?- Zaproponował.
- O nie- pokręciłam głową.
- Ale ja tak ładnie proszę- powiedział słodkim głosikiem.
Próbował zrobić kocie oczy ze Shreka. A wtedy przypomniało mi się nagranie z youtube jak Bang był przebrany za Shreka. Wybuchłam śmiechem.
- Dwa- powiedziałam- i więcej nie.
Szliśmy już w stronę telewizora.
- Cztery?- uśmiechnął się.
Wyszczerzyłam się i pokręciłam głową. Patrzył się przez chwilę na mnie. Podszedł i pocałował mnie w policzek. Stanęłam ja wryta. Kopara opadła mi na dół, a oczy wychodziły mi z orbit. Przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy.
- To jak?- Zapytał wyszczerzając się.- Dasz się namówić na cztery razy?
Kiwnęłam głową zgadzając się. Uśmiechnął się.
- No to chodźmy- wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę telewizora.
Nie wiedziałam, że będziemy się aż tak dobrze bawić. Śpiewaliśmy dużo razy. Więcej niż cztery. Fałszowaliśmy jak cholera, a później czekaliśmy na wyniki. O dziwo przyznawano nam wysokie noty. Za każdym razem, jak zaczynaliśmy śpiewać, zbierało się więcej ludzi koło nas.
- Teraz tą- wskazałam.
- Zaczynasz- powiedział DaeHyun zmęczony już śpiewaniem.
Piosenka była wolna. Zaczęłam ją i śpiewałam sama do końca. Na środku ludzie zrobili miejsce i zaczęli tańczyć. Pary przytuliły się do siebie, a mi łzy zaczęły płynąć po policzkach. Przypomniała mi się dyskoteka, na której byłam z Maćkiem. Tańczyliśmy przytuleni do siebie. Wszystko wydawało się idealne. Wtedy powiedział mi, że mnie kocha. Łzy płynęły mi szybciej. Jak skończyłam śpiewać piosenkę łzy przestały lecieć mi po policzkach. Rozpoczęły się oklaski. Uśmiechnęłam się słabo. Wytarłam już suche policzki od płaczu. Pośpiewaliśmy jeszcze chwilę. Pozwoliłam już DaeHyun' owi wybierać piosenki, bo znając moje szczęście znowu natrafiłabym na jakiegoś smęta, po którym bym ryczała jak bóbr. Ustąpiliśmy miejsca innym ludziom do śpiewania. Wypiliśmy po szklance soku i poszliśmy tańczyć. Przynajmniej tak mi się zdawało. Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki i już wiedziałam, że będzie wolna. Odwróciłam się w stronę telewizora i całego sprzętu. W moją stronę zmierzał teraz DaeHyun z wielkim uśmiechem na twarzy. Objął mnie w pasie i przytulił. Zarzuciłam mu ręce na szyje. W rytm muzyki zaczęliśmy się kołysać. W środku wrzało we mnie. O mały włos, a zaczęłabym krzyczeć ze szczęścia. Powoli opanowałam swoje emocje i dałam się ponieść muzyce. To było coś lepszego niż kilka miesięcy temu z Maćkiem. "Czas o nim zapomnieć"- rozkazałam sobie w myślach.- "Już ci nie zepsuje żadnego dnia w twoim życiu. Teraz pilnuj bezpieczeństwa swoich przyjaciół". Uśmiechnęłam się. Ta chwili trwała dla mnie wiecznie. Piosenka się skończyła, ale DaeHyun mnie nie puszczał. Nie wiem jak to z boku wyglądało, ale czułam, że ludzie się na nas gapią. "No dziwne by było jakby się nie gapili, głupia"- pomyślałam. -"Jak ludzie robili by zdjęcia to byłoby straszne. Już widzę nagłówki w gazecie "Szara mysz z Europy i gwiazdor z zespołu B.A.P DaeHyun, razem w barze dla nastolatków!!!". Odsunęłam od siebie tą myśl, ale i tak czułam na plecach wzrok ludzi. Próbowałam odsunąć się od głównego wokalisty, ale na próżno. Trzymał mnie w niedźwiedzim uścisku i nie zamierzał puścić. Staliśmy jeszcze tak chwilę. W pewnym momencie puścił mnie. Popatrzyliśmy się na siebie. Poszliśmy jeszcze wypić jedną szklankę soku. Popatrzyłam się na zegarek, a chłopak poszedł w moje ślady. Było już dawno po północy. Wyszliśmy na mokrą od deszczu ulice. Znowu padało. Bez słowa oddałam DaeHyun' owi kurtkę. Wziął ją i założył z powrotem na moje ramiona. Do hotelu szliśmy w całkowitym milczeniu. Dopiero na naszym piętrze główny wokalista powiedział:
- Dziękuję, że chciałaś spędzić ten wieczór ze mną.
- A ja ciebie przepraszam- spuściłam głowę.
- Za co?- Zapytał zdziwiony.
- Przez to, że usnęłam- zaczęłam wyjaśniać.
- Nic nie szkodzi- przerwał mi.
Popatrzyłam się na niego. Staliśmy tak przez chwilę koło drzwi mojego i dziewczyn apartamentu.
- Może masz ochotę jeszcze wejść?- Zapytałam po chwili milczenia.
Pokręcił głową i powiedział:
- Nie mogę. Jutro idziesz do szkoły, a ja muszę iść z chłopakami do wytwórni.
- Szkoda- szepnęłam.
- To do zobaczenia za niedługo- uśmiechnął się lekko.
- Do zobaczenia- otworzyłam drzwi apartamentu i już miałam wchodzić gdy...

***DaeHyun***

- Do zobaczenia- powiedziała i wchodziła do mieszkania.
Jednak cos ją w drzwiach zatrzymało. Stała i się nie ruszała. Podszedłem do niej i zamurowało mnie. Cały apartament był zdemolowany. Ale dziwne było to, że nikt z sąsiadów nie zareagował. Nagle usłyszeliśmy jakiś szmer. Hana weszła do środka mieszkania. Z półki wzięła świecznik i poszła do pomieszczenia, w którym było słychać szmer. Zatrzymałem ją i bez słowa ruszyłem przed nią. Otworzyłem na oścież drzwi do kuchni i odetchnąłem z ulgą. Europejka podeszła do mnie i zaglądnęła mi przez ramię. Odłożyła z hukiem świecznik na komodę i weszła do niezniszczonej, cudem, kuchni.
- Co się stało?- zapytała.
- Ktoś musiał włamać się do naszego mieszkania i porozwalać cały salon- powiedziała Gabi.
- Twój pokój też jest zdemolowany- odezwała się teraz Neri.
- Nasze są w takim stanie jak wychodziłyśmy- powiedziała Rina.
Hana stała i była w wielkim szoku.

***Hana***

Szybko poszłam do swojego pokoju. Wszystko było powywracane i powyrzucane. Moje rysunki, ubrania, książki. Dosłownie wszystko. Podbiegłam szybko do szafki i zaczęłam z niej grzebać. Wszystkie zdjęcia jakie mi przysłał Reszka były, a nawet więcej się pojawiło. Szukałam jeszcze zdjęcia taty. Nigdzie go nie było. Usiadłam na podłodze i porozglądałam się po moim zdemolowanym pokoju. Na komodzie leżała jakaś koperta. Podniosłam się i otworzyłam kopertę.
"Spotkaj się ze mną w parku niedaleko centrum. Godzina 2 w nocy. Reszka"
Pokręciłam głową. "Tak już dalej nie będzie"- pomyślałam.- "Trzeba z tym skończyć". Zgniotłam kopertę. Zdecydowanym krokiem ruszyłam do wyjścia. Przez przypadek z kurtki wypadł mi list. Trzasnęłam drzwiami i szybko pobiegłam do windy.

***Gabi***

- Hana?- Zapytałam.
Odpowiedziała mi tylko cisza. Poszłam do jej pokoju, ale tam też jej nie było.
- Hana!!!- Wrzasnęłam.
"Przecież z DaeHyun' em nie mogła wyjść, bo on dalej jest u nas!"- pomyślałam.
- Co się stało?- Zapytał główny wokalista wchodząc do zdemolowanego pokoju Hany.
- Wcięło ją- powiedziałam.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się do drzwi.
- A co to za kartka?- Zapytał DaeHyun podnosząc jakiś papier z podłogi.
Przeczytał wiadomość i powiedział:
- Wiem gdzie ona może być.
Wskazał na karteczkę. Wzięłam i przeczytałam wiadomość. Popatrzyłam się na niego wielkimi i wystraszonymi oczami.
- Co się stało?- Zapytał.
- Musimy być tam szybciej niż ona- powiedziałam i biegiem ruszyłam do drzwi.
Chłopak ruszył za mną. Zbiegaliśmy po schodach, bo tak było szybciej. A poza tym było bardzo duże prawdopodobieństwo, że winda by się zacięła. W szybkim tempie dotarliśmy na sam dół. Poszłam szybko do recepcji i zapytałam:
- Czy szła tędy Europejka, mniej więcej mojego wzrostu, lekko kręcone włosy, czarna kurtka, legginsy?
- Tak wyszła...- nie dosłyszałam, bo szybko pobiegłam do wyjścia.
Biegliśmy chodnikiem. DaeHyun prowadził mnie do tego parku. Między szybkimi oddechami zapytał mnie:
- Dlaczego jesteś taka wystraszona?
- N- nie teraz na w- wytłumaczenia- wydyszałam.
Dobiegliśmy do parku, ale po Hanie znaku nie było widać. Porozglądałam się po dróżkach i na jednej z nich zobaczyłam Reszkę. Później wypatrzyłam dochodzącą moją przyjaciółkę.
- Nie- szepnęłam.
- Co się dzieje?- Zapytał chłopak.
Zaczęłam szybko biec do mojej przyjaciółki. Hana patrzyła się przed siebie jak zahipnotyzowana. Popatrzyłam się w tą samą stronę co ona. Nie wiem jakim cudem znalazł się tam rzutnik. Na nim był wyświetlany obraz z samolotu, w którym leciał jej ojciec. Oglądałyśmy przez chwilę jak pan Washburn siedział i rozmawiał z kimś przez telefon. Nagle jakiś huk i cały obraz zniknął. Hana popatrzyła się ze strachem w oczach na mnie. Po chwili obydwie popatrzyłyśmy się na podchodzącego do nas byłego wspólnika pana Washburn' a. Uśmiechał się złośliwym uśmieszkiem.

***Hana***

- Coś ty kurwa mu zrobił!- krzyknęłam zrozpaczona.
Uśmiechał się szeroko i złośliwie. Byłam w strasznym szoku. Patrzyłam się na niego bojowym wzrokiem, ale się bałam. To co kiedyś mi zrobił odczuwałam z każdym nadchodzącym dniem moich urodzin. Teraz nie zamierzałam się poddać.
- Dowiesz się wkrótce- podszedł do mnie.
Nie wiele myśląc uderzyłam go mocno z pięści w nos i kopnęłam w krocze. Gabrysia patrzyła się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Dopiero teraz zobaczyłam DaeHyun' a. Miał taką samą minę jak Gabi. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam powoli odchodzić, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa i zrobiły sie jak z waty. Upadłam na ziemie. Nie dałam za wygraną i próbowałam się podnieść. Bez skutku. Główny wokalista podszedł do mnie i podniósł moje zwiotczałe ciało. Uśmiechnęłam się słabo i we trójkę poszliśmy do hotelu.

(Kilka dni później)

***DaeHyun***

Już od kilku dni nie widzę Hany. Strasznie się o nią martwię. Od tego czasu co powaliła jakiegoś gościa w parku unika mnie. Z myśli wyrwał mnie głos lidera:
- DaeHyun. Skup się wreszcie.
- Przepraszam- szepnąłem.
Spuściłem głowę i próbowałem skupić się na moim zadaniu. Dzisiaj mieliśmy mieć wywiad z jakimś gościem w telewizji. Jednak moje myśli wciąż wracały do Hany. Nie mogłem się skupić. W końcu wziąłem się w garść i na chwilę zapomniałem o Europejce.

***Hana***

Od czasu spotkania z byłym wspólnikiem ojca siedziałam cały czas w domu. Nie mogłam sobie przypomnieć co mogło być tym hukiem w samolocie. Postanowiłam w końcu zadzwonić do taty. Sięgnęłam po telefon i wybrałam jego numer. Dzwoniłam kilka razy. Nic. Wyskakiwało, że telefon rozładowany. Siedziałam sama w pokoju. Przez ostatnie dni nie chodziłam do szkoły. Zostawałam sama w domu. W końcu wzięłam się za rysowanie. Po kilku godzinach miałam połowę rysunku. Przyjrzałam się dokładniej, ale nic nie mówił mi sam szkic. Rysowałam, aż w końcu skończyłam. Właśnie wtedy przyglądnęłam się obrazkowi. Nie zdawałam sobie sprawy, że narysuję coś takiego. Schowałam dzieło do teczki i ostrożnie zaniosłam do szafki. Pokój posprzątałam w ten sam dzień co spotkałam się z Reszką. Porozglądałam się już po czystym pomieszczeniu. Dziewczyny jeszcze nie przyszły. Zrobiłam im obiad i poszłam grać na skrzypcach. Znowu było słychać smutne dźwięki. Muzyka pochłonęła mnie całkiem. Grałam i grałam przez dwie godziny z przerwami. Postanowiłam w końcu wyjść na zewnątrz. Wzięłam i spakowałam potrzebne rzeczy na basen i ruszyłam do drzwi. Jednak się wróciłam i napisałam dziewczyną karteczkę gdzie idę. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi. Po chwili wróciłam i wzięłam jeszcze strój na siłownie. Porozglądałam się po czystym apartamencie. Zamknęłam drzwi i zjechałam windą na dół. Poszłam wolnym krokiem w stronę krytego basenu. Przez godzinę pływałam i wyciągnęłam z siebie prawie całą energię. Ale się nie poddałam. Wyszłam z basenu i poszłam na siłownię. Tam już do końca wyczerpałam swoją dawkę energii. Zeszłam z bieżni i szłam w kierunku szatni. Nagle zakręciło mi się w głowie. Leciałam już do tyłu, gdy złapały mnie czyjeś silne ręce. Popatrzyłam się na chłopaka. Uśmiechnął się i postawił mnie na nogi.
- Wyglądasz jak szkieletor- powiedział po krótkiej chwili milczenia JongUp.
Przyglądał mi się przez chwile. Popatrzyłam na swój płaski brzuch i chude ręce. "Może i masz racje"- pomyślałam.
- Coś ten DaeHyun niezbyt dobrze dba o ciebie- powiedział.
 Zamurowało mnie. "Że co?!"- Krzyknęłam w myślach.
- Idź się przebrać- powiedział.- Koniec ćwiczeń.
- Ale...- nie pozwolił mi dokończyć.
- Żadnego ale.- Powiedział stanowczo.- Idź do szatni. O 20:30 masz być przy wyjściu. Ani minuty dłużej.
Poszłam do swojej szatni a on do swojej. Wzięłam szybki i zimny prysznic. Ubrałam się i wyszłam z szatni. JongUp czekał na mnie koło wyjścia tak jak mówił. Podeszłam do niego.
- Jestem już- powiedziałam.
- Będę musiał poważnie porozmawiać z DaeHyun' em.
Pokręciłam tylko głową i poszliśmy w stronę hotelu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jak dobrzy starzy znajomi. Przez ten czas co szliśmy i rozmawialiśmy humor mi się poprawił, ale ten huk, który słyszałam, jak spotkałam się z Reszką, nie dawał mi spokoju. Doszliśmy w końcu do mojego i dziewczyn mieszkania.
 - Dzięki- powiedziałam.
- Nie ma sprawy- uśmiechnął się.- Ale następnym razem uważaj.
Kiwnęłam głową i każde z nas poszło w swoją stronę. Otworzyłam drzwi, a przed sobą zobaczyłam dziewczyny. Chciałam je wyminąć, ale nie dały mi się przedrzeć przez blokadę.
- Gdzieś była?- Zapytała Gabi.
- Zostawiłam wam karteczkę w salonie na stoliku z wiadomością, że idę na basen i na siłownie- powiedziałam.
Wszystkie ruszyłyśmy do salonu. Kartka jak byk leżała na ciemnym stoliku do kawy. Podałam ją dziewczyną. Zabrały, przeczytały i rozeszły się do swoich pokoi. Poszłam się porządnie umyć. "Jutro już trzeba iść do szkoły"- pomyślałam. Zanurzyłam się w gorącej wodzie. Przypomniały mi się wydarzenia z ostatniego miesiąca. Zaczęłam płakać.

***DaeHyun***

Ten dzień był okropny. Zmęczony poszedłem od razu do łazienki. Chciałem odpocząć po całym dniu. Wszedłem do wanny wypełnionej wodą po brzegi. Moje ciało zaczęło powoli odpoczywać. Puściłem sobie piosenki na wieży. "Dziwne mieć wieżę w łazience"- pomyślałem. Leżałem tak chwilę. W pewnym momencie poleciała taka sama piosenka co tańczyłem z Haną w jej urodziny. "Nie myślałem o niej od południa"- przemknęło mi przez głowę. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie tą piękną chwilę kiedy razem tańczyliśmy. Bliskość jej ciała. Taka delikatna. W momencie zrobiło mi się gorąco. Zanurzyłem głowę we wodzie.
- DaeHyun!!!- Usłyszałem krzyk JongUp' a.
Wyłączyłem muzykę i zapytałem się:
- Co?!
- Wyłaź musimy pogadać!- Krzyknął i odszedł od drzwi.
Umyłem dokładnie całe ciało i wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do pokoju głównego tancerza. Siedział na swoim łóżku i wpatrywał się w okno.
- To co chciałeś?- Zapytałem wchodząc do pokoju.
Popatrzył się na mnie i gestem ręki kazał mi usiąść. "Oho zapowiada się poważna rozmowa"- pomyślałem. Usiadłem na krześle i popatrzyłem się na przyjaciela.
- Chodzi o...- zaczął.
Założyłem ręce na piersi i czekałem aż zacznie znowu.
- Chodzi o Hane- wydusił.
Zerwałem się z krzesła i zapytałem głośno:
- Czy coś jej się stało?!
- Nie, ale...- zawiesił się znowu.- Czy ty ją widziałeś ostatnio?
Usiadłem spokojniejszy na krześle i pokręciłem głową.
- Wygląda jak kościotrup. Była dzisiaj na siłowni to o mało co nie straciła przytomności!- Powiedział.
Zrobiłem się blady jak ściana. Odebrało mi mowę.
- Jak...- wydusiłem.
- Nie wiem co się dzieje, ale wydaje mi się, że coś jest nie tak- dodał- porozmawiaj z nią i to jak najszybciej.
Zatkało mnie całkowicie. Siedziałem i patrzyłem się na JongUp' a z szeroko otwartymi oczami.
- Najlepiej spotkaj się z nią jutro- zakomunikował- teraz już idź spać, bo jutro po południu mamy spotkanie znowu z jakąś telewizją.
Wyszedłem z pokoju przyjaciela osłupiały. Rzuciłem się na łóżko u siebie i zacząłem myśleć o tym co powiedział mi JongUp. Ustawiłem sobie budzik na siódmą rano i poszedłem spać.

***Hana***

Rano obudziłam się dzięki budzikowi. Zwlokłam się z łóżka i zaczęłam przebierać w szafie. Ułożyłam na oparciu łóżka wybrane ciuchy i poszłam zjeść śniadanie (jabłko). Przez ostatnie dni nie mogłam w ogóle jeść. Jeszcze wczorajszymi ćwiczeniami sobie dowaliłam. A teraz ledwo trzymam się na nogach. Gabi i Neri wyszły już do szkoły. A ja Rina i Alicja miałyśmy na drugą lekcje. Powoli zjadłam jabłko i napiłam się wody. Ogarnęłam się trochę w łazience i poszłam do swojego pokoju przebrać się w wybrane już ubranie. Ściągnęłam koszulkę i założyłam czerwoną bluzkę z długim rękawem i dziwnym królikiem. Dni w Korei stawały się coraz chłodniejsze. Sięgnęłam po spodnie, gdy któraś z dziewczyn wparowała do mojego pokoju.

***DaeHyun***

Gdy usłyszałem budzik szybko się zerwałem z łóżka i zacząłem pędem się ogarniać. Po 30 minutach byłem gotowy. Wyszedłem z mieszkania i popędziłem w stronę apartamentu Europejek. Wparowałem do pokoju Hany i stanąłem w drzwiach jak wryty. Dziewczyna była w bluzce i... i samych majtkach.
- Wypad mi z pokoju, bo się ubieram!- Krzyknęła lekko zdenerwowana.
Wyszedłem czym prędzej, żeby mnie nie zauważyła. Poszedłem do salonu i czekałem tam na nią. Dość długo jej nie było. Już miałem wstawać i iść do niej. Po chwili otworzyły się jakieś drzwi. Do salonu weszła Rina. Była zaspana. Gdy zobaczyłem jej fryzurę wybuchnąłem śmiechem.
- P- prz- przepraszam- przerywałem przez śmiech.
- O szlak!- Krzyknęła.
I szybko zawróciła do swojego pokoju. Przez chwilę jeszcze się śmiałem. Na głowie dosłownie miała szopę. Każdy włos był "natapirowany" i każdy odstawał w inną stronę. Znowu wybuchnąłem śmiechem, ale trochę słabszym.

***Hana***

Usiadłam na łóżku i wpatrzyłam się w ścianę. Powoli ubrałam spodnie. Za drzwiami usłyszałam męski śmiech i do tego znajomy. Wyszłam z pokoju i szłam powoli do salonu. Na kanapie siedział rozłożony DaeHyun. Na mój widok wstał. Podeszłam do niego. Usiedliśmy na sofie i główny wokalista powiedział:
- Cześć.
- Hej- wymusiłam uśmiech.- Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Chciałem z tobą porozmawiać- wypowiedział.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Strasznie schudłaś- powiedział.
"No pięknie JongUp mu powiedział"- pomyślałam.
- Od tego czasu co zobaczyłem cię w parku, jak oglądałaś coś wyświetlane, unikasz mnie- powiedział na jednym wdechu.- Co się stało?
Spuściłam oczy w dół i zaczęłam się denerwować. Zagryzałam wargę i bawiłam się palcami. DaeHyun złapał moje dłonie i opatulił je swoimi. W momencie zrobiło mi się gorąco. Popatrzyłam się na niego.
- Proszę powiedz mi- szepnął.
Wzięłam głęboki oddech.
- To było cztery lata temu. Chodziłam wtedy do gimnazjum...- zaczęłam.
Wszystko wryło się w moją pamięć więc wszystko pamiętałam. O dziwo gdy o tym mówiłam nie odczuwałam żadnych emocji. Opowiedziałam mu wszystko z najmniejszymi szczegółami. Gadałam i gadałam. Dziewczyny nawet nie powiedziały, że wychodzą do szkoły. Tak więc kolejny dzień wolności.
- ... i wrzucił mnie do wody. Nie miałam jak się uratować. Byłam związana, a usta miałam zaklejone i jeszcze do tego byłam w worku. Ale dzięki mojemu bratu jeszcze żyję. To byłoby na tyle- wzruszyłam ramionami.
DaeHyun patrzył się na mnie ze współczuciem. Coś jeszcze zobaczyłam w jego oczach, ale nie wiem co to było.
- Przepraszam- powiedział.
- Ty? Za co?- Zapytałam zdziwiona.
- Za to, że poprosiłem cię żebyś mi opowiedziała to co się wydarzyło- spuścił głowę na dół.
Uśmiechnęłam się.
- Nic się nie stało- powiedziałam.
Popatrzył się na mnie i też się uśmiechnął.
- Ale dlaczego schudłaś?- Zapytał.
Spuściłam wzrok.
- Chyba się nie odchudzasz?- Zapytał ponownie.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie dam rady jeść- powiedziałam ze spuszczoną głową.- Nie wiem czemu.
- JongUp powiedział mi, że byłaś na siłowni, i że zrobiło ci się słabo- powiedział- dziewczyno czy ty chcesz się wykończyć?
Spuściłam bardziej głowę.
- Popatrz się na mnie- rozkazał.
Pokręciłam głową. Wziął moją twarz w dłonie i podniósł. Popatrzyłam się na niego wystraszonymi oczami.
- Nie bój się mnie- szepnął.
Patrzyłam się cały czas w jego ciemne oczy.
- Chodź teraz ze mną- powiedział.
- Gdzie?- Szepnęłam.
- Trzeba ci przemówić do rozumu- uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech.
- Ale ja się nie odchudzam- wytłumaczyłam.
Popatrzył się, uśmiechnął i pomógł mi wstać.
- No to ruszamy- powiedział.
- Ale gdzie?- Zapytałam.
- Cicho- szepnął i dał na moje usta swój palec.
Przełknęłam głośno ślinę. Wyszliśmy z mojego apartamentu. Zamknęłam dom i poszliśmy w nieznane mi miejsca. Na początku odwiedziliśmy jakąś restauracje. DaeHyun kazał mi zjeść wszystko. Niestety musiałam, bo kara była jeszcze gorsza. Później poszliśmy do kawiarni na kawę, ciastko i lody. Już miałam dość jedzenia, a on jeszcze zabierał mnie do różnych restauracji. Mój brzuch pękał.
- Już koniec- wystękałam.
- Coś ty to jest dopiero początek- uśmiechnął się szaleńczo.
Wytrzeszczyłam oczy i zrobiłam śmieszną minę, bo DaeHyun zaczął się śmiać. Poszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Porozglądałam się, ale nie było nic widać. Główny wokalista złapał mnie za rękę i prowadził. Wyszliśmy na jakąś oświetloną ulice. Uśmiechnął się do mnie. Na tle tych świateł wyglądał jak anioł. Rozmarzyłam się. Wyglądał pięknie. Ten jego uśmiech i włosy. Stałam tak i sie patrzyłam na niego. Ruszyłam przed siebie. Ktoś jednak podłożył mi nogę. Nie wiem czy to było złośliwie, czy nie, ale udało mu się i runęłam na podłogę.
- Kurwa!- Krzyknęłam po polsku.
Leżałam twarzą do ziemi. Lekko podniosłam się na rękach. Tłum ludzi oczywiście musiał się zbiec. Nos bolał mnie jak cholera. Całe światło jakie widziałam zniknęło. "Ach ty idiotko!"- Krzyknęłam w myślach. Usiadłam na podłodze i zamierzałam sprawdzić stan swojej twarzy. Powstrzymał mnie DaeHyun.

***DaeHyun***

Usłyszałem tylko jak ktoś rąbnął o podłogę i coś krzyknął w niezrozumiałym mi języku. Popatrzyłem się za siebie. Na płytkach leżała Hana. Podbiegłem do niej i powstrzymałem ją przed dotykaniem twarzy. Popatrzyła się na mnie. W oczach zbierały jej się łzy. "Nie dziwie się"- pomyślałem.- "Nieźle musiała grzmotnąć."
- Dasz radę iść?- Zapytałem się.
Kiwnęła głową i próbowała wstać. Stanęła na nogach, ale strasznie się jej trzęsły. Pokręciłem głową i wziąłem ją na ręce. Miałem szczęście, że nikt nie rozpoznał mnie w przebraniu. Poszliśmy do najbliższej kawiarni. Zaprowadziłem ją do łazienki i umyłem jej delikatnie zakrwawioną twarz i szyję.
- Przepraszam- szepnęła.
Uśmiechnąłem się do niej promiennie i powiedziałem:
- Nie masz za co przepraszać.
Patrzyła się na mnie przez chwilę.
- Dlaczego mi pomagasz?- Zapytała po chwili.
Zamurowało mnie to pytanie. Wytarłem jeszcze chusteczką jej twarz. Popatrzyłem jej się głęboko w oczy i powiedziałem:
- Bo cię lubię.
Teraz ją zamurowało. Patrzyła mi się w oczy. "Ale ja nie tylko cię lubię"- powiedziałem w myślach. Nie wiem czy było to widoczne na mojej twarzy. Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę. Żadne z nas się nie poruszyło. Przełknąłem głośno ślinę i powiedziałem cicho:
- Pójdę się zapytać czy mają coś na odkażenie.
Wyszedłem z damskiej ubikacji i skierowałem się do lady.
- Przepraszam?- Zapytałem.
- Tak?- Odpowiedziała mi pytaniem kelnerka.
- Czy mają państwo coś do odkażenia?- Dziewczyna poszła sprawdzić w kuchni.
- Proszę- podała mi apteczkę.
- Dziękuję- uśmiechnąłem się i poszedłem z powrotem do kibla.
Hana siedziała dalej na parapecie i patrzyła się przez okno.
- Odwróć się- rozkazałem.
Dziewczyna mnie posłuchała. Usiadła na przeciwko mnie i patrzyła się jak otwieram apteczkę. Wyciągnąłem wodę utlenioną.
- Teraz może piec- powiedziałem.
Uśmiechnęła się lekko. Wziąłem jej twarz w dłonie i lekko przekręciłem na bok. Podniosłem chusteczkę do jej brody i polałem po ranie wodą utlenioną. Czułem jak Hana zaciska zęby. Popatrzyłem się na nią. Miała zamknięte oczy z bólu. "Nie wiem jakie cierpienia ją spotkały, ale wycierpiała już za dużo"- pomyślałem. Wytarłem lekko jej brodę i zacząłem odkażać jej inne rany na twarzy, a później ręce.
- Musisz podciągnąć rękawy- powiedziałem.
Zaczęła powoli podciągać czerwone rękawy bluzki. Na jej twarzy malował się ból. Opatrzyłem dokładnie jej ręce. Wyszliśmy z ubikacji. Oddałem apteczkę i ruszyliśmy w stronę hotelu. Dziewczyna nie zauważyła, że ma podarte na kolanach spodnie. Szliśmy w milczeniu. Całą drogę przeszliśmy w ciągu kilku minut. Wjechaliśmy na nasze piętro i stanęliśmy przy drzwiach apartamentu Europejek.
- Dziękuję ci- powiedziała.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie ma za co- odpowiedziałem.
- Może masz ochotę na herbatę?- Zapytała.
- Bardzo chętnie- wtem przypomniałem sobie, że zaraz musze się zjawić w telewizji- ale nie mogę.
Otworzyła drzwi. Popatrzyła się na mnie smutnym wzrokiem.
- Szkoda- powiedziała.- No to innym razem.
- Tak- szepnąłem.- Do zobaczenia.
- Pa- powiedziała i zamknęła drzwi na klucz.
Pojechałem z chłopakami. W domu na chwilę został jeszcze Bang. Miał dojechać za chwilę, ale nie wiedziałem, że zrobi mi aż tak wielką niespodziankę.

***Hana***

- Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha!!!- Krzyknęłam.
Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam się do miska, którego dostałam od Neri i HimChan' a. Teraz poczułam piekący ból na kolanie. Popatrzyłam się na spodnie.
- No świetnie!!!- Krzyknęłam z ironią w głosie.
Ściągnęłam podarte spodnie i przebrałam się w legginsy i bluzkę od Gabi. Postanowiłam poszukać sobie pracy. Bo w końcu musze mieć pieniądze na prezent dla Riny i reszty dziewczyn. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi. W tym momencie z apartamentu obok ktoś wyszedł. Był to Bang. Uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Cześć- powiedziałam.
- O cześć- powiedział zdziwiony.- A dokąd to się wybierasz?
- Ach- westchnęłam- muszę sobie jakąś lekką pracę znaleźć, żebym mogła ją pogodzić ze szkołą.
Zatrzymał się na chwilę, a później uśmiechnął.
- Wiesz mógłbym ci pomóc- powiedział.
- Tak? Na prawdę?- Zapytałam ucieszona.
- Pewnie- wyszczerzył się.- Tylko teraz musisz ze mną pojechać.
Pokiwałam ochoczo głową. Zjechaliśmy na dół i ciągle rozmawialiśmy. Czasami nawet wybuchaliśmy śmiechem. Humoru nie miałam już aż tak złego. Jechaliśmy samochodem i na każdych światłach staliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, czyli tak jak zawsze. Lider zapytał mnie o to jak bawiłam się na "spotkaniu" z DaeHyun' em. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie wieczoru. Bang popatrzył się na mnie i już znał odpowiedź. "Gdybym mogła powtórzyć jeszcze raz to spotkanie z nim"- pomyślałam i się rozmarzyłam. Nawet nie zauważyłam kiedy podjechaliśmy pod ogromny budynek. Popatrzyłam się w górę. Wieżowiec liczył chyba z 30 pięter. Poszłam za Bang' iem i weszliśmy do ładnie wystrojonego wnętrza. Popatrzyłam się na lidera pytającym wzrokiem.
- Więc...- zaczął.- Umiesz ładnie malować kogoś?
Przytaknęłam rozglądając się po pomieszczeniu.
- To tak będziesz malować nas do wystąpienia w telewizji i różnych koncertach- zakomunikował.
Zamurowało mnie. Stałam osłupiała i patrzyłam się na lidera B.A.P. Nie mogło mi się to pomieścić w głowie. "Ja makijażystką B.A.P?"- Pytałam się ciągle w myślach. Uśmiechnęłam się lekko.
- Ale ja będę musiała też chodzić do szkoły- wydusiłam.
Uśmiechnął się.
- O to się nie martw. Ty będziesz szóstą- wytłumaczył.
- Czyli, że czasami nie będę musiała przychodzić?- Zapytałam.
Kiwnął głową i wytłumaczył mi wszystko co się stało z jedną z makijażystek.

1 komentarz:

  1. Nawet jak dodasz za 2 miesiące, to i tak będę czytać ;) A co do tego rozdziału to...świetny,genialny,boski! Masz talent do pisania i rysowania^^ Czekam na cd ;*

    OdpowiedzUsuń