piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 1

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak na razie jeszcze nic ciekawego się nie dzieje, ale w drugim akcja trochę się rozwinie. Pisać o błędach i uwagach.

***Rina***

- Cisza!- Krzyknął nauczyciel od matematyki.- Komunikat będzie nadawany.
Alicja wystawiła mu język, ale nie zauważył tego. Wszyscy zamilkli, żeby dobrze słyszeć dyrektora.
- Na przerwie poproszę do mojego gabinetu Karolinę Shelter, Nerialę Corlleone, Alicję Bednarską, Gabrielę Clayton i Hane Washburn.- Powiedział.
Dyrektor jest zrzędliwy i potrafi zgasić człowieka, ale no bez przesady może nie jest taki straszny jak z opowiadań. Co prawda ma już 50 lat, ale może nie jest taki straszny.
- Ale... przecież... ja... nic nie zrobiłam- powiedziała zdesperowana Alicja.
- Nie wątpię- odezwałam się ze złośliwym uśmieszkiem.
- Ej, a tobie co?- Zapytała Ala.
- Cisza!- Krzyknął nauczyciel i wskazał na mnie i Alicję.
Zamilkłyśmy i wróciłyśmy do robienia notatek. Moje myśli jednak powędrowały w inną stronę. Z "bujania w obłokach" wyrwał mnie szept Alicji:
- A co jeśli chodzi o to w no wiesz.
- O to w wc?- Zapytałam.
Ala kiwnęła głową.
- Ale wytłumaczyłyśmy już, że to pomyłka i to nie my więc...- nie dokończyłam.
- Powiedziałem cisza!- Krzyknął donośniej nauczyciel.
Zamilkłyśmy i już do końca lekcji nie wypowiedziałyśmy słowa. W końcu zadzwonił dzwonek. Szybko wyszłyśmy z klasy i zmierzałyśmy w kierunku gabinetu dyrektora. Zgarnęłyśmy jeszcze po drodze Hane, Gabi i Neri. Sekretarka kazała nam zaczekać w środku. Usiadłyśmy i z niecierpliwością czekałyśmy na tyrana.

***Hana***

- Tak, tak. Proszę to przywieźć do szkoły- powiedział dyrektor wchodząc do gabinetu- O jesteście już.
- Dzień doby- powiedziałyśmy i usiadłyśmy na krzesłach.
- Więc od razu przejdę do rzeczy- powiedział siadając przed nami.
- Ja nic nie zrobiłam na prawdę  ja...- zaczęła Alicja.
- Wygrałyście konkurs- powiedział- jedziecie do Korei Południowej.
- Co?!- Krzyknęłyśmy równocześnie.
- Od jutra zaczynacie naukę języka koreańskiego. Na wakacjach proszę się stawiać w szkole o godzinie ósmej. Żadnych spóźnień w ciągu roku szkolnego i na wakacjach też. A w przyszłym roku szkolnym jedziecie- popatrzyłyśmy na niego z niedowierzaniem.
- AAA!!!!- Krzyknęłyśmy uradowane.
- Jedziemy do Korei!- Krzyknęła Gabi.
- Moje marzenie się spełni- powiedziałam po cichu szczęśliwa.
- Dziękujemy panie dyrektorze- powiedziała najbardziej z nas opanowana Rina.
- Ten projekt co zrobiłyście był na prawdę świetny- powiedział.
- Dziękujemy- powiedziałyśmy zgodnym chórkiem.
- Muszę was na prawdę pochwalić- rzekł- zasłużyłyście na tą nagrodę.
- Dziękujemy!- Krzyknęła szczęśliwa Gabi.
- Dobra a teraz wynocha z mojego gabinetu!- Krzyknął.
Szybko wyszłyśmy z gabinetu bardzo szczęśliwe.
- I jak było u dyrka?- Zapytał mnie z tyłu znany mi już dobrze głos.
Odwróciłam się i wiedziałam już, że to Maciek. Uśmiechnęłam sie do niego i powiedziałam:
- Nie było źle jak sie tego spodziewałyśmy. Nie dziewczyny?- Zapytałam odwracając głowę w stronę przyjaciółek.
- Było bombastycznie!- Krzyknęła uradowana Alicja.
- O a to cos nowego- powiedział uśmiechając się tym swoim pięknym uśmiechem.
- Dobra chodźmy na lekcje, bo nie możemy się spóźniać- powiedziała Rina.
- No tak właśnie. Musze już iść. Porozmawiamy później. Pa- pocałowałam go w policzek i szybko poszłam z przyjaciółkami.
- Pa- powiedział i poszedł na pole.
Przez ostatni czas zachowywał się inaczej, ale nie zwracałam na to uwagi. Dopiero dzisiaj zauważyłam, że już się nie przytula do mnie i nie całuje. "Coś musi być tu nie tak"- pomyślałam.- "Co prawda jest ode mnie starszy o 5 lat, ale to nie robi różnicy". Z rozmyślań wyrwał mnie szept Neri:
- Jesteś tutaj?
- Tak jestem!- Przekrzyknęłam hałas panujący w klasie.
- Co się dzieje?- Zapytała ni z tego ni z owego.
- A co ma się dziać?- Zapytałam odwracając głowę w jej stronę.
- Od jakiegoś czasu jesteś jakaś zamyślona- wypaliła- nieobecna.
- Zdaje ci się- powiedziałam i uśmiechnęłam się niezbyt przekonująco.
Neri patrzyła na mnie przenikliwie, ale w końcu wzruszyła ramionami i odwróciła głowę.

(Po lekcjach)

- Jak już mówiłam chciałam z tobą porozmawiać- zaczęłam.
- No więc o co chodzi?- Zapytał wkładając ręce do kieszeni.
- W przyszłym roku szkolnym jadę do Korei, więc...- nie dokończyłam.
- Co?!- Krzyknął zaskoczono- uradowany.
- No do Korei jadę w przyszłym roku szkolnym- powiedziałam wolno- i muszę się nauczyć języka, więc nie będę miała dużo czasu, żeby się z tobą spotykać często.
- Rozumie- powiedział- będziesz musiała się więcej uczyć, a ja nie będę ci przeszkadzać.
- Dziękuję- powiedziałam- że jesteś taki wyrozumiały.
- Nie ma sprawy- rzekł.- A teraz muszę już iść. Cześć.
- Pa- powiedziałam, a on odszedł tak bez pocałunku.
Wracałam do domu na nogach. Sama. Szłam przez park i myślałam nad wymianą do Korei. Bardzo się cieszyłam, ale z drugiej strony nie chciałam zostawiać rodziny i chłopaka. A zwłaszcza chłopaka i brata. Ostatnio Maciek dziwnie się zachowuje. Nie przytula mnie, nie całuje. Nawet rzadko kiedy pisze. Po krótkim spacerku doszłam do dzielnicy, w której znajdowały się mój dom. Gabi i Alicja mieszkały na innej dzielnicy, a Neri i Rina na tej co ja. Weszłam do domu. Zostawiłam wszystkie rzeczy w przedpokoju. Weszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było. W salonie tak samo pustki. Poszłam na górę do swojego pokoju i przez uchylone drzwi do sypialni rodziców usłyszałam rozmowę.
- Nie możesz tutaj przychodzić- powiedziała moja matka.
- Jak to?- Zapytał gdzieś już znany mi głos jakiegoś mężczyzny.- Czy nie jest nam razem dobrze?
Zaszokowało mnie to.
- Czy... czy... m- moja matka... nie!- Szepnęłam słuchając dalej rozmowy.
- Jest i to bardzo, ale...- nie dokończyła.
- No to w czym problem?- Zapytał znajomy głos.
- Mój mąż wraca jutro, albo i nawet dzisiaj i zostaje prawdopodobnie do końca wakacji- powiedziała z żalem moja matka- nie możemy się spotykać jak na razie, chyba że w hotelu.
- Dobra- powiedział zły mężczyzna.
- Spotkamy się jutro, ale nie tutaj tylko w hotelu- powiedziała moja matka.
- Przecież nie chciałaś się ze mną już spotkać- rzekł- nagle ci się odmieniło?
- Nie mogę się z tobą spotykać tutaj u mnie w domu- odpowiedziała.- Jutro o siódmej wieczorem. Zadzwonię ci jeszcze w jakim. A teraz już musisz iść, bo moja córka zaraz przyjdzie.
Szybko wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Usłyszałam tylko otwierające sie szerzej drzwi i odgłos kroków na schodach. Później już odleciałam i spałam. Obudził mnie odgłos zamykanych drzwi samochodu.
- Czyżby tata już przyjechał?- Zapytałam zaspana.
Podeszłam do otwartego okna i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Szybko zbiegłam na dół i mocno uścisnęłam brata.
- Cześć mała!- Krzyknął i odwzajemnił uścisk.
- Misiek- przytuliłam się mocniej.- Nie uwierzysz co się stało!
- No więc opowiadaj- powiedział i zmierzwił mi włosy.
- Usiądź- powiedziałam- bo to może zwalić cię z nóg.
- O to już się boję- uśmiechnął się.
- Siedzisz wygodnie?- Zapytałam.
Kiwnął tylko głową i czekał aż powiem mu co się stało.
- Jadę do Korei!- Krzyknęłam szczęśliwa.
- No to wspaniale- powiedział.
Wstał, wziął mnie na ręce i zakręcił parę razy w koło. Piszczałam głośno jak małe dziecko, ale uwielbiałam jak to robił.
- A tak w ogóle to z jakiej paki tam jedziesz?- Zapytał stawiając mnie na podłogę.
- Wygrałyśmy konkurs- wytłumaczyłam- ja Neri, Gabi, Rina i Alicja. Rozumiesz jedziemy do Korei!
- No to gratuluje- wyszczerzył się.- Kiedy jedziecie?
- Od nowego roku szkolnego, bo musimy się nauczyć języka.
- To będzie trudne- powiedział.
- Nie wierzysz w moje możliwości?- Zapytałam zadziornie.
- A gdzie tam- powiedział- nauczysz się tego migiem. A co będzie z Maćkiem?
Zamurowało mnie to pytanie.
- No więc wytłumaczyłam mu co i jak- odpowiedziałam.- Michał mogę z tobą o czymś porozmawiać?
- Pewnie- odpowiedział z uśmiechem.
- No... więc...- zaczynałam- chodzi o Maćka.
- Co się dzieje?- Zapytał.
- Bo od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje- wypaliłam- nie przytula mnie, nie całuje nawet w policzek, ani nie piszemy tyle co kiedyś, a jak już piszemy to zaraz kończy, bo mówi, że ma coś ważnego do zrobienia. I tak jest za każdym razem..
- No nie wiem. Hmm...- zamyślił się.
- Dobra muszę zrobić zadanie, bo inaczej to dyrektor mnie zbije- powiedziałam.
- To nie jedziesz ze mną po tatę?- Zapytał zdziwiony.
- To on dzisiaj przyjeżdża?- Zdziwiłam się bardziej niż Misiek.
- Nie mówiła ci mama?- Zabrał kluczyki ze stołu.
- Nie nic- powiedziałam zła na matkę.
- Mam pomysł- powiedział z uśmiechem- weź książkę do matmy i z czego tam jeszcze masz zadanie.
- I co w samochodzie będę robić?- Zapytałam.
- No to pewnie!- Krzyknął.- Zabieraj rzeczy i idziemy do auta.
Wzięłam wszystkie swoje manele i pobiegłam za Michałem.
Kolejne dni mijały mi powoli ze względu na naukę języka koreańskiego. Uczyłam się pilnie i nawet dobrze mi szło. Dziewczyny też nie narzekały. Warto było wziąć udział w tym konkursie. Teraz już tylko czekać do końca wakacji, a dni mijały szybko. Z tatą nie rozmawiałam o tym co usłyszałam kilka dni temu. Nie chciałam, żeby dowiedział się tego ode mnie.

(Koniec wakacji)

- Matko nie mogę uwierzyć, że jadę już za dwa dni do Korei!- Krzyknęła Neri.
- Nie tylko ty.- Odpowiedziałam jej.- O weź te.
- A co to jest?- Zapytała przyglądając się pudełku z batonikami.
- Kurwa kanapki z mięsem- powiedziałam podminowana- widać przecież, że to są batony.
- Coś ty taka dzisiaj nie w humorze?- Zapytała zmartwiona.
- Przepraszam- powiedziałam- ah nie wiem co się ze mną dzieje.
- No od jakiegoś czasu jesteś taka- stwierdziła moja przyjaciółka.- Hana co jest?
- Nic, chce o tym zapomnieć- odpowiedziałam jej i ruszyłam przed siebie.
Kupiłyśmy najpotrzebniejsze rzeczy na drogę i poszłyśmy do sklepów z ciuchami. Kupiłyśmy dużo różnych fajnych łachów i poszłyśmy na kawę.
- Patrz to Rina, Gabi i Alicja- powiedziała Neri i pomachała im.
- Zadzwoniłam do nich wczoraj, żeby przyjechały, ale się trochę spóźniły i nie połaziły z nami po sklepach- odpowiedziałam jej spokojnie.
- Cześć dziewczyny- powiedziały wszystkie trzy.
- Cześć- odpowiedziała im Neri- spóźniłyście się.
- No właśnie widzę- powiedziała Rina.
- Ale to co możemy jeszcze połazić- rzekła szybko Neri.
- Ja nie mogę- powiedziałam.
- Co?- Zapytała Alicja.- Ja tu kurde przyjeżdżam jak najszybciej sie da, a ty nie możesz?
- W sumie mam jeszcze 30 minut- stwierdziłam- więc ruszajmy.
Pochodziłyśmy po sklepach i po kupiłyśmy jeszcze trochę ubrań.
- Dobra dziewczyny ja już muszę lecieć- powiedziałam.
- Już tak szybko?- Zapytała Gabi.
- No miałam tylko 30 minut. Pa- powiedziałam na odchodnym.
- Pa- powiedziały wszystkie.

***Neri***

- Z nią jest coś nie tak- powiedziałam jak Hana była już daleko, że nie mogła usłyszeć.
- Też to zauważyłam- rzekła Rina.
- I to już od dłuższego czasu- dołączyła się Gabi.
- Ej, to tylko ja nic nie zauważyłam?- Zapytała się Alicja.
Popatrzyłyśmy na nią jak na barana.
- No co?- Zapytała speszona.
- Jak mogłaś nic nie zauważyć?- Zapytała teraz Rina.- Przecież ślepiec mógłby to zobaczyć.
- Ej dobra spokój dziewczyny- powiedziałam- ona jest czasami ciężko kapująca, więc możemy jej to wybaczyć.
- Co?- Zapytała zdziwiona Alicja.
- Jajco- powiedziała Gabi- chodźmy już.
Byłyśmy jeszcze w kilku klepach i kupiłyśmy sobie po jakimś ciuchu.
- Czy wy wiecie, że jedziemy za dwa dni już?!- Krzyknęłam ucieszona.
- No na reszcie- ucieszyła się Gabi.
- Trochę się boję szczerze mówiąc- wypaliła Rina- ale i tak się cieszę.
- To co wracamy do domu?- Zapytała Gabi.
- Ej- zatrzymała nas Rina- a gdzie wcięło Alicję?
Porozglądałyśmy się dookoła siebie.
- Ty faktycznie jej nie ma- powiedziałam.
- Gabi gdzie idziesz?- Zapytałam.
- Po Alicje- odpowiedziała i wskazała palcem na dziewczynę z przylepionym nosem  do szyby, która pochłaniała wzrokiem wystawę
Ruszyłyśmy za nią.
- Patrz jakie to ładne- powiedziała Alicja zapatrzona na ubrania na wystawie.
- Ala opanuj się- potrząsnęła nią Gabrysia.- Zobacz jakie to drogie.
Wytrzeszczyła oczy i powiedziała:
- Ale jakie ładne.
- Idziemy stąd- powiedziała stanowczo Rina.
Gabrysia pociągnęła Alicje za fraki. Ala próbowała się wyrywać, ale bez skutku. Tylko takim sposobem wyszłyśmy z budynku. Wróciłyśmy do domu autobusem, co zajęło nam trochę czasu.
- No to cześć dziewczyny- powiedziała Gabi.
- Pa- pomachała nam Alicja.- Do zobaczenia za dwa dni.
- No papa- powiedziałyśmy równocześnie.
W końcu i my dojechałyśmy do naszej dzielnicy. Było już dość ciemno.
- Ciekawe czy Hana jest już w domu- zastanawiałam się.
- W jej pokoju światło niby się świeci- wskazała palcem Rina.
- Dobra chodźmy już- powiedziałam- bo robi się coraz ciemniej.

(Noc przed wyjazdem)

***Hana***

Jutro już jedziemy. Ciekawe jak to wszystko będzie wyglądało jak wyjadę. Czy Maciek będzie na mnie czekał? Czy matka w końcu przestanie spotykać się z tamtym mężczyzną? Czy Michał wie o tym? A tata? Co będzie z tatą jeśli się dowie?
- Może powinnam mu powiedzieć?- Szepnęłam.
Leżałam na łóżku i myślałam nad całą tą sytuacją. Nie zapomniałam tej rozmowy, którą słyszałam pół roku temu. Zapamiętałam każde słowo. I ten głos bardzo znajomy. Nie mogłam sobie przypomnieć. Od jakiegoś czasu nawet Maciek nie rozmawia ze mną. Może ma kogoś innego? Od jakiegoś czasu coraz dziwniej się zachowuje. Ma jakieś tajemnice przede mną.
- Nie, nie, nie- powiedziałam- on taki nie jest.
Lecz to nie dawało mi spokoju. Wiedziałam, że nie zasnę, więc spakowałam jeszcze laptopa i inne potrzebne mi rzeczy. W końcu padłam. O 5 rano obudził mnie budzik. Zwlekłam się z podłogi i zaczęłam się ogarniać. Nie minęło 15 minut, a ja byłam już prawie oporządzona.
- Za 45 minut mam być już w szkole- mruczałam.
Zniosłam wszystkie swoje walizki co zajęło mi 5 minut. Były okropnie ciężkie. Zapakowałam jeszcze trochę jedzenia na podróż i co najważniejsze wzięłam tabletki na chorobę lokomocyjną i cały zapas leków na astmę. W końcu ruszyłam na górę, aby obudzić brata.
-Misiek- potrząsnęłam nim- Misiek wstawaj.
- C- co?- Zapytał zaspany.
- Musisz odwieźć mnie pod szkołę, bo nie będę szła przecież z walizkami na nogach- odpowiedziałam mu.
- Już wstaje- powiedział i odwrócił się tyłem do mnie.
- Ej!- Krzyknęłam- wstawaj!
- Cicho masz jeszcze dużo czasu- powiedział kładąc sobie poduszkę na głowę.
- Dobra- powiedziałam- zmusiłeś mnie do tego, żebym przeszła do czynów.
Poszłam do kuchni i nalałam do szklanki lodowatej wody. Wróciłam do pokoju brata i powiedziałam:
- Jeżeli zaraz nie wstaniesz to pożałujesz, że tego nie zrobiłeś.
- Ale się boję- powiedział kładąc sie na brzuchu.
- Ok- uśmiechnęłam się- sam tego chciałeś.
Wylałam całą zawartość szklanki na gołe plecy brata.
- O kuźwa!- Krzyknął i szybko wstał.
- Mówiłam, ze tego pożałujesz- i zaczęłam się śmiać.
- Trzeba było powiedzieć, żebym wstawał, a nie posuwać sie do takich strasznych czynów.- Powiedział.
- A... ile... razy...- przerywałam przez śmiech- ...mówiłam..., ż- że- żebyś... wstawał...?
- Dobra, dobra, a teraz wypad z mojego pokoju- powiedział- musze się ubrać niewdzięcznico.
Wyszłam z pokoju śmiejąc się. Po kilku minutach zszedł na dół i pomógł mi wnieść wszystkie walizki do auta.
- Matko, ile ty tego tam masz?- Zapytał.
- No w końcu jadę na rok- uśmiechnęłam się.
- Ale musisz aż tyle tych rzeczy zabierać?
- No niestety musze- powiedziałam.- A teraz do szkoły.
- Chwila, chwila- zatrzymał mnie.
- Co?- Zapytałam.
- Śniadanie przecież muszę zjeść- powiedział i wrócił do domu.
- Tylko szybko to rób!- Krzyknęłam za nim.
Miałam dziwne wrażenie, że czegoś zapomniałam. Ale to tylko wrażenie. W końcu Michał wrócił po 5 minutach i podwiózł mnie pod szkołę oraz z dobrego serca wypakował mi walizki.
- No to pa siostrzyczko- powiedział i przytulił mnie mocno.
- Pa- powiedziałam wzruszona.
- Ej- wytarł łzę spływającą mi po policzku- tylko mi tu nie becz. Myślałem, że mam dzielną siostrę.
- Przepraszam- podciągnęłam nosem.- To przez to, że nie będę cię widziała przez rok.
- Ale będziesz pisać, dzwonić i jeszcze będziemy gadać na skype- powiedział.
- Dobra będę dzielna- wytarłam ostatnią łzę- Przytul mnie jeszcze raz braciszku.
Przytulił mnie mocno i przez chwilę tak staliśmy.
- No to trzymaj się siostro- powiedział- do zobaczenia na skype.
- Pa- pomachałam mu.
Odjechał. Czekałam jeszcze chwilkę na koleżanki. Dyrektor zamówił nam autobus, który miał zawieść nas na lotnisko do Krakowa. Dziewczyny przyjechały i ruszyłyśmy pełnym składem na lotnisko.

czwartek, 26 lipca 2012

Prolog

Witam wszystkich czytających! Mam nadzieję, że będzie dużo takich osób co lubią B.A.P i mają ochotę przeczytać moje opowiadanie. A tak na początek może kilka słów:
- rozdziały będę dodawać, mniej więcej, jeden na na dwa albo trzy tygodnie
- akcja rozpoczyna się po feriach, czyli początek lutego w 2012
- postacie:
Rina
Karolina Shelter
Urodzona: 15.10.1995
Kolor oczu: niebieskie
Wzrost: 170cm
Waga: 48kg  


Hana (główna bohaterka)
Hana Washburn
Urodzona: 23.09.1994
Kolor oczu: czarne
Wzrost: 160cm
Waga: 42kg 
Alicja
Alicja Bednarska
Urodzona: 09.02.1996
Kolor oczu: brązowe
Wzrost: 174cm
Waga: 49kg
Neri
Neriala Corlleone
Urodzona: 20.04.1994
Kolor oczu: zielone
Wzrost: 162cm
Waga: 45kg 


Nath (Nathalie- pojawia się koło 14 rozdziału)
Nathalie Mustaine
Urodzona: 16.05.1996
Kolor oczu: szare
Wzrost: 162cm
Waga: 46kg   
Gabi
Gabriela Clayton
Urodzona: 16.12.1993
Kolor oczu: szare
Wzrost: 166cm
Waga: 45kg  
YoungJae (prowadzący wokalista)
Yoo YoungJae
Urodzony: 24.01.1994
Wzrost: 178cm
Waga: 65kg
Króliczek: żółty ;)
Jest nazywany mózgiem zespołu ;p   

DaeHyun (główny wokalista, główny bohater)
Jung DaeHyun
Urodzony: 28.06.1993
Wzrost: 177cm
Waga: 63kg
Króliczek: biały ;)
Ma nawyk oblizywania ust :D  
Zelo (prowadzący raper, prowadzący tancerz, maknae)
Choi JoonHong
Urodzony: 15.10.1996
Wzrost: 186cm
Waga: 63kg
Króliczek: niebieski ;)
   Potrafi rapować 16 sylab na sekundę :)
HimChan (wokalista, visual, raper)
Kim HimChan
Urodziny: 19.04.1990
Wzrost: 180cm
Waga: 69kg
Króliczek: różowy ;)
Został uznany przez chłopaków za najbardziej dziecinnego członka zespołu ;p   
Bang (lider, główny raper)
Bang YongGuk
Urodziny: 31.03.1990
Wzrost: 182cm
Waga: 60kg
Króliczek: czerwony ;)
   Jest osobą, która zawsze łagodzi kłótnie w zespole. Często płacze i jest wrażliwy, mimo że na takiego nie wygląda :)
JongUp (główny tancerz, wokalista)
Moon JongUp
Urodziny: 6.02.1995
Wzrost: 176cm
Waga: 66kg
Króliczek: zielony ;)
Jest bardzo nieśmiały ;P  
*maknae- najmłodszy członek zespołu
niektóre opisy nie pasują do wyglądu na zdjęciu, ale to tak mniej więcej wygląda ;)